Katarzyna Nosowska: Urodziłam samą siebie. Teraz chcę żyć na moich warunkach
Radio TOK FM i Wyborcza.pl teraz w jednym pakiecie - wygodniej i aż o 50% taniej. Takiej oferty nie było jeszcze nigdy! Sprawdź szczegóły >>>
Kamil Wróblewski rozmawia z Katarzyną Nosowską o jej najnowszej płycie "Basta". Dziennikarz zwraca uwagę na to, że to album, w którym artystka nie unika mocnych komentarzy.
- W jednym z utworów postanowiłam użyć prawie pełnej palety obrzydliwych sformułowań. To jest język, którym posługuje się internet. W komentarzach ludzie niespecjalnie się starają o to, żeby, żeby strzec urodę naszego języka. Często komunikat jest sprowadzony tylko i wyłącznie do przekleństwa - wyjaśnia Nosowska.
>>> Zobacz fragmenty książki Katarzyny Nosowskiej
Instagram? Nie dajmy się zwariować
Artystka skomentowała też wszechobecną w sieci agresję. - Uważam, że agresja zawsze wyrasta na gruncie lęku. Świadczy to tylko o tym, jak bardzo nasze społeczeństwo jest zaniedbane. Ludzie w internecie próbują znaleźć ujścia dla przykrych emocji, ale na dłuższą metę to nie działa. Moim zdaniem prawdziwą stabilną emocjonalność możemy otrzymać, tylko wyłącznie, kiedy stwierdzimy, że to my mamy problem - mówi Nosowska, zdradzając, dlaczego usunęła z Instagrama wszystkie filmy i zdjęcia.
- Szczególnie ważne były dla mnie pierwsze cztery miesiące ich nagrywania. Zbiegło się to, z bardzo trudnym czasem w moim życiu. Wymyślając ten krótki performance, łapałam oddech od codzienności. Cieszyłam się, że ludzie się śmieją. Dzięki temu miałam ciut lepszy start w codzienność, która - umówmy się - nie była wtedy zbyt łatwa. A potem okazało się, że zaczęła być wywoływana na mnie presja. Wykonałam ten gest, bo chciałam pokazać, że to mój teren. I nie pozwalam na to, aby mnie do czegokolwiek przymuszano - tłumaczy.
Jednocześnie podkreśla, że - jej zdaniem - zbyt poważnie traktujemy social media. - Nie dajmy się zwariować. Instagram jest jak gierka, w którą wspólnie się bawimy. Nie róbmy z tego wielkiej sprawy - przyznaje.
"Poczułam, że się duszę"
Nosowska przyznaje też, że mija właśnie dokładnie rok od armagedonu w jej życiu.
- Już rok wcześniej poczułam, że duszę się, było to przejmujące uczucie. Miały na to wpływ sytuacja domowa, ale i potworne przeczucie przeciążenia w Hey. Podjęłam decyzję, że chcę, aby zespół się zawiesił. Wiedziałam, że tak dalej nie pojadę, że muszę odpocząć - tłumaczy, dodając:
- Krótko mówiąc: człowiek, który ma wrażenie, że dotknął ściany albo może zrobić sobie krzywdę, albo może odsunąć się od niej, po to, żeby złapać perspektywę. Dokonałam jedynego słusznego wyboru: takiego, że chcę żyć. Urodziłam się na nowo. Na moich warunkach.
Książka Katarzyny Nosowskiej dostępna jest w formie ebooka w Publio.pl >>
Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj podcastu! Dłuższy zapis wywiadu tylko w archiwum Radia TOK FM!
- Niesamowity park w Warszawie. Zgarnął prawie wszystkie nagrody
- "Bezczelna kradzież". Wiceszef MON mocno o "aferze zegarkowej"
- Próba sił w Łódzkiem. PiS chce przekupić nowych radnych?
- Słodko-gorzka ocena exposé Sikorskiego. "Im dalej od Warszawy, tym było ciekawsze"
- "Polska mogłaby stać się celem ataku atomowego". Były premier ostrzega
- Weinstein wyjdzie na wolność? "Błędy proceduralne". Jest wyrok sądu apelacyjnego
- Uśpili pacjentkę, by zdobyć zgodę na amputacje nogi. "To jest kryminał!"
- Awantura w Sejmie. "Na gębę jest krem Nivea"
- Szykują się czystki na Kremlu? "Tam wszyscy kradną"
- Obajtek, Kurski, Kamiński i Wąsik do PE. Pisowski stan gry przed eurowyborami. "Swoich nie zostawiamy"