"Wszak wróżka Pisuszka rządzi od dwóch lat". List mamy niepełnosprawnego chłopca do MEN

REKLAMA
Rodzice dzieci niepełnosprawnych nie zgadzają się na proponowane przez MEN zmiany dotyczące edukacji ich pociech. Chodzi m.in. o rozporządzenie o nauczaniu indywidualnym i brak zapisu o możliwości realizacji tej formy nauczania nie w domu, ale w szkole. Jedną z mam, która głośno mówi o problemie, jest Agnieszka Kossowska, mama Franka. Napisała do minister Marzeny Machałek i dostała odpowiedź. Tylko, że...
REKLAMA

Pani Agnieszka jest mamą Franka z autyzmem. Napisała cieszącą się ogromnym powodzeniem wśród rodziców książkę "Duże sprawy w małych głowach", w której to dzieci opowiadają o swoich niepełnosprawnościach, przybliżając je innym dzieciom. Pracuje na uczelni, ma tytuł doktora. Informacja o jej książce dotarła nawet do Pałacu Prezydenckiego, pani Agnieszka została przyjęta przez prezydentową, Agatę Kornhauser-Dudę, a książka była czytana na lekcji integracji w Pałacu Prezydenckim.

REKLAMA

Pisze do wiceminister edukacji i dostaje odpowiedź. Ale...

Mama Franka nie chce, by jej syn został zamknięty w czterech ścianach domu. Dlatego, czując bezsilność po przeczytaniu projektu nowego rozporządzenia, napisała maila do wiceminister edukacji, Marzeny Machałek, odpowiedzialnej na kontrowersyjny projekt rozporządzenia o nauczaniu indywidualnym. "Napisałam, kim jestem (niestety nie gwiazdą jakąś, ani politykiem ważnym, jeno matką(...) i że proszę o spotkanie, aby przedstawić nasze, rodzicielskie spojrzenie na wielowymiarowość problemu niepełnosprawności dzieci" - pisze pani Agnieszka na blogu dzielnyfranek.blogspot.com.

Na swojego maila dość szybko dostała odpowiedź od pani minister: "Oczywiście, proszę o kontakt. Umówimy się na początku przyszłego tygodnia". Przyszłego, czyli tego, który aktualnie trwa. Napisała więc do pani minister w poniedziałek, ponowiła swoje pytanie we wtorek. I nic, żadnej odpowiedzi. "Naprawdę wierzyłam, że będę mogła pojechać do stolicy, opowiedzieć o naszym Franku, o Grzesiu, Franku nr 2, Mikołaju, Ani, Laurze, Mateuszu i wielu innych dzieciakach, dla których nie ma rozwiązań czarno-białych" - czytamy na blogu.

Mama Franka pisze więc kolejny list otwarty

Jako, że odpowiedzi z MEN brak, pani Agnieszka napisała kolejny list otwarty. "Czy chodzi o to, by wpasować dziecko niepełnosprawne w ramy urzędniczych rozporządzeń, czy też może o to, by stworzyć takie rozwiązania, które by były elastyczne i umożliwiły ZESPOŁOWI opiekującemu się dzieckiem - rodzicom, nauczycielom, lekarzom, specjalistom z poradni psychologiczno-pedagogicznych wybrać takie rozwiązanie, które będzie najlepsze dla dziecka? I zakładam w mojej blond-naiwności, że jest to pytanie retoryczne".

Tylko trzy szufladki dla dzieci? I zero elastyczności?

Mama Franka nie ma wątpliwości, że MEN chce stworzyć trzy szufladki: jedne dzieci idą do normalnej, tradycyjnej szkoły, inne mają nauczanie indywidualne w domu, a jeszcze inne - szkołę specjalną. I tyle, zero elastyczności w zależności od potrzeb dziecka, np. z autyzmem czy afazją. W uzasadnieniu do projektu napisano m.in. "Szkoła powinna rozpoznawać i usuwać bariery w środowisku szkolnym utrudniające funkcjonowanie uczniów, w tym rozwiązywać pojawiające się problemy dydaktyczno-wychowawcze".

REKLAMA

"Pani Minister, naprawdę? Naprawdę od 1 września br. wszyscy nauczyciele będą wiedzieli, jak pracować z uczniem z niepełnosprawnościami, w szkołach pojawią się windy, podjazdy, pokoje wyciszeń, szkoły każdego typu będą respektować zapisy orzeczeń o kształceniu specjalnym? Przyjdzie wróżka Pisuszka i za dotknięciem swej czarodziejskiej różdżki zmieni siermiężną edukacyjną rzeczywistość w krainę edukacją włączającą płynącą. Obiecuje Pani? To dlaczego nie jest tak już teraz? Wszak wróżka Pisuszka rządzi od dwóch lat... " - pisze na blogu Agnieszka Kossowska.

Argumentuje, że nie chce, by jej synka trzeba było zamknąć w czterech ścianach domu w sytuacji, gdy nie poradzi sobie na wszystkich lekcjach w normalnej, tradycyjnej klasie. "Wierzy Pani, że nauczyciele będą nasze dzieciaki z Nauczania Indywidualnego zabierali na wycieczki? To niech Pani posłucha rodziców dzieci z "banalną" cukrzycą, rodziców świadomych nastolatków z pompą insulinową, którzy uczą się w szkole i których nauczyciele boją się zabierać ich na wycieczki (nie wszyscy, całe szczęście, ale takie obawy nie należą do rzadkości)".

Dziś w Warszawie przed Sejmem odbył się protest rodziców dzieci niepełnosprawnych pod hasłem "Ratujmy najsłabszych". Rodzice sprzeciwiają się zmianom, wprowadzanym przez Ministerstwo Edukacji.

Sprawę kontrowersyjnego rozporządzenia dotyczącego nauczania indywidualnego z urzędu podjął Rzecznik Praw Obywatelskich. Z kolei w sprawie braku w nowej podstawie programowej dla przedszkoli zapisów m.in. o komunikacji alternatywnej (AAC) - w MEN interweniuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

REKLAMA

"Grzeczni już byliśmy" - rodzice szykują wielki protest przed MEN

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory