Paraliż NFZ. 300 osób odeszło z pracy. A Radziwiłł przesunął termin likwidacji Funduszu o dwa lata

REKLAMA
- Nie da się rozpisywać konkursów, zaniedbane są kontrole - mówi Andrzej Jacyna, prezes NFZ w rozmowie z TOK FM. Ludzie zaczęli odchodzić po tym, jak likwidację NFZ ogłosił min. Radziwiłł. Okazuje się, że jest ona odłożona o 2 lata.
REKLAMA

Problemy zasygnalizowała Najwyższa Izba Kontroli. W swoim raporcie kontrolerzy piszą, że od momentu zapowiedzi likwidacji funduszu pojawiła się większa migracja pracowników i fala odejść.

REKLAMA

Już w 2016 roku (rok objęty kontrolą) brakowało ponad 200 pracowników, ale przez ostatnie miesiące sytuacja się tylko pogarsza. Instytucja, która ma do rozdysponowania ponad 70 miliardów złotych nie jest w stanie wykonywać swoich podstawowych zadań - rozpisywać konkursów i kontrolować tych, którzy wykorzystują publiczne pieniądze na leczenie.

W rozmowie z reporterem TOK FM prezes funduszu mówi, jak bardzo sytuacja wokół funduszu wpływa na to, co dzieje się wewnątrz.

Michał Janczura: Jak się pracuje w instytucji, która ma być likwidowana? Cały czas czekacie na wyrok.

Andrzej Jacyna: Taka praca nie jest łatwa. Nie jest dobrze, że pracownicy nie mają pewności zatrudnienia. Może ta sprawa mniej dotyczy oddziałów, a bardziej centrali. Przez te kilka miesięcy, gdy ta debata się toczyła - zanim nie nastąpiło przełamanie - to był czas, kiedy bardzo wielu pracowników rozważało odejście i odeszło.

Praktycznie z funduszu odeszło ponad 300 osób. To jest jeden oddział. Proszę sobie wyobrazić, że jeden z 16 oddziałów przestał istnieć. To nie są odejścia podstawowych pracowników, tylko pracowników z kierowniczych stanowisk. To byli ludzie ważni w systemie.

REKLAMA

Niestety, ten proces się nie ogranicza. Dyskusja wokół likwidacji funduszu, mimo że odroczona o dwa lata, nadal trwa, a na rynku są instytucje, które mają pewniejszy byt i działają w podobnym zakresie. Myślę o Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji czy o Centrum Systemów Informacyjnych w Ochronie Zdrowia, gdzie płace są zdecydowanie wyższe. Jesteśmy słabszym pracodawcą.

Jak to się ma do zapowiedzi zwiększenia finansowania w służbie zdrowia? Więcej pieniędzy, to jest więcej zadań. To jak wy to chcecie realizować?

- Rozmowy o zwiększeniu wynagrodzeń w instytucji, która jeszcze niedawno miała być likwidowana były trudne. One po prostu nie miały szans powodzenia. Chciałbym zwiększyć i to znacząco zatrudnienie, bo dochodzą nowe zadania, których wcześniej nie było i my nie jesteśmy w stanie ich realizować.

Co to praktycznie oznacza?

- Przez 8 ostatnich lat nie było przeprowadzanych konkursów na świadczenia. Okazuje się, że próba realizacji tych trudnych zadań napotyka podstawowy problem, czyli braki kadrowe. Obecna liczba zatrudnionych osób jest tak niska, że nie jesteśmy w stanie przeprowadzić wszystkich tych konkursów, które powinny być realizowane w danym roku.

Niestety, część dyrektorów oddziałów musiała pójść w kierunku odraczania konkursów i przedłużania tych umów, które już teraz mamy. Nasi poprzednicy przez wiele lat rezygnowali z przeprowadzania konkursów, bo wiedzieli, że instytucja jest słaba i nie jest w stanie zrealizować wszystkich zadań. Wybierali najprostsze rozwiązanie [aneksowanie umów - red.], które zamurowały rynek świadczeniodawców na osiem lat.

REKLAMA

Czyli to, że nie rozpisaliście dodatkowych konkursów przy okazji wejścia w życie sieci szpitali wynikało z tych spraw, o których pan mówi?

- Rozwiązanie sieciowe to jest rodzaj ułatwienia tego trybu zawierania umów. Natomiast to jest tylko częściowe odciążenie. Pozostaje liczna pula rozwiązań, gdzie trzeba rozpisać konkursy. 2/3 ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, cała rehabilitacja, stomatologia... To są te świadczenia, na które trzeba rozpisać ogromne konkursy. Próba podjęcia się tych zadań przez pracowników oddziałów generowała wiele problemów. Na pewno wykorzystane są wszystkie nadgodziny, pracownicy są przeciążeni pracą. Jest to realizowane nie tak jak być powinno. Są zaniedbania w kontrolowaniu świadczeniodawców. Po prostu nie jesteśmy w stanie przeprowadzić tych zadań, które powinniśmy realizować.

Minister i generalnie politycy zrobili wam krecią robotę?

- Tu wychodzi od dawna realizowana filozofia, że instytucja ma być tania. I jest tania. Pod tym względem powinniśmy trafić do księgi rekordów, ale to nie jest chwalebne.

Unika Pan odpowiedzi na pytanie: czy politycy robią Wam krecią robotę i całemu systemowi?  

- Myślę, że nie. Myślę, że w resorcie jest pełne zrozumienie dla naszych trudności.

Przepraszam, ale gdyby minister nie zapowiadał likwidacji, to nie mielibyście fali odejść i nie było by takiej skali problemu...

- Pan minister realizował program organizacji, która obecnie rządzi …

REKLAMA

No właśnie go nie realizuje, bo NFZ nadal istnieje...

- Ale jednak za zgodą tej organizacji. Wewnątrz PiS toczy się debata i z tej debaty wynika, że nie jest to taka łatwa decyzja. Wcale nie wiadomo, w jakim kierunku to pójdzie.

Rozumiem, że w stosunku do ministerstwa musi Pan być dyplomatą, ale proszę mi powiedzieć, jak często przychodzą ludzie z żądaniem podwyżki?

- Jesteśmy na etapie trudnych rozmów ze związkami zawodowymi. Jesteśmy w takiej sytuacji, że nie jestem w stanie zaproponować nawet porównywalnej skali podwyżek do tej jaką mieliśmy w podobnych instytucjach np. w ZUS.

Trochę taka bieda-instytucja?

- Trochę tak.

*

REKLAMA

O likwidację Narodowego Funduszu Zdrowia pytaliśmy też ministra Konstantego Radziwiłła:

Michał Janczura: Panie ministrze, chciałbym się dowiedzieć, co się takiego stało przez dwa lata, że uznaliście, że likwidacja NFZ wcale nie jest taka ważna.

Konstanty Radziwiłł: Termin likwidacji NFZ nigdy nie był określony

Jak to? Dwa lata temu pan deklarował w tym pokoju, że do 1 stycznia nie będzie NFZ. Jeszcze w tym roku, dokładnie 3 czerwca, powiedział Pan, że od 1 stycznia 2018 roku fundusz będzie poddany w stan likwidacji...

- Nie będzie poddany w stan likwidacji od 1 stycznia. Dostosowujemy tempo zmian do tego, by system działał bez zakłóceń w stosunku do pacjentów. Jeszcze raz powtarzam: te zmiany nastąpią tylko trochę później.

Jakiś termin? Kilka dni temu w trakcie sejmowej komisji zdrowia mówił pan, że prace w tym zakresie nie są prowadzone.

- Przepisy są gotowe, trudno mi mówić o jakichś terminach, kiedy wejdą w życie. Jeszcze raz powtarzam; to nie jest najważniejsze z punktu widzenia systemu na dzisiaj. Wprowadzamy teraz bardzo istotne reformy. To naprawdę będzie nowy system. Sieć szpitali, POZ, ratownictwo medyczne. W tym samym momencie, gdy musimy na bieżąco kontrolować, kontraktować, zmiana płatnika byłaby po prostu nieracjonalna. Nie negując potrzeby zmiany i w tym zakresie, ten moment nie jest najlepszy. 

REKLAMA

"Nie mogę się zgodzić na kłamstwa w tym studio". Gorący poranek u Żakowskiego

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory