Wywiesili plakaty antyaborcyjne na ulicach. Obywatele zgłosili to na policję

REKLAMA
Trzy billboardy ze zdjęciami martwych płodów zawisły na warszawskich ulicach na początku października. Akcja spotkała się wtedy z komentarzami pełnymi oburzenia. Być może trafi do sądu.
REKLAMA

Plakaty, które zawisły z inicjatywy fundacji Pro - Prawo do życia mają działać na emocje. Przy drastycznym zdjęciu widnieje opis, że przedstawia ono abortowany płód w 10 tygodniu życia. Jest też hasło „aborcja zabija”. Billboardy z takimi plakatami stoją w Warszawie przy ulicy Płowieckiej, Mory i w pobliżu Marek. Wszystkie są ulokowane tuż przy trasach wylotowych, którymi każdego dnia przejeżdżają tysiące aut.

REKLAMA

W mediach społecznościowych pojawiły się liczne głosy oburzenia odnośnie do akcji. - Jak mam wytłumaczyć dzieciom, co jest na tych zdjęciach? - pytała jedna z internautek. Tego typu uwag było wiele. Okazuje się, że jedna z osób przeciwnych akcji fundacji Pro - Prawo do życia, zgłosiła sprawę na policję.

Czytaj też: Projekt przeciw aborcji do kosza? "Za PO mówiliście o arogancji władzy. - To była gra polityczna"

Zawiadomienie o wywołaniu zgorszenia w miejscu publicznym wpłynęło do komendy w Starych Babicach. Dotyczy ono konkretnie billboardu zamieszczonego na słupie reklamowym w miejscowości Mory. - Gromadzony jest materiał dowodowy, który pozwoli ocenić, czy zachowanie osoby odpowiedzialnej za rozwieszenie billboardów wyczerpało znamiona czynu zabronionego. Jeżeli tak, do Sądu Rejonowego w Pruszkowie skierowany zostanie wniosek o ukaranie - mówi podinsp. Ewelina Gromek-Oćwieja, oficer prasowy KPP dla Powiatu Warszawskiego Zachodniego. - Zadaniem sądu będzie ocenienie, czy tego typu treści pokazywane w przestrzeni publicznej są legalne - tłumaczy w rozmowie z tokfm.pl.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory