"Gdyby nie GMO, to o Roundupie by dzisiaj nikt nie słyszał. A jest on bezpieczniejszy niż sól"

REKLAMA
W Unii Europejskiej trwa bój o stosowanie popularnego środka do zwalczania chwastów. Substancją tą jest glifosat - najbardziej znany pod nazwą handlowa Roundup. Marcin Rotkiewicz z "Polityki" przekonuje, że gdyby nie sprawa GMO, nikt by o tym środku nie słyszał.
REKLAMA

Jeśli do Komisja Europejska do końca roku nie podejmie decyzji ws. zezwolenia na dalsze stosowanie tego popularnego herbicydu, to od pierwszego stycznia 2018 r. zacznie obowiązywać zakaz. To zaś mocno uderzy w rolników w całej Europie - czytamy w tygodniku "Polityka"

REKLAMA

Autor tekstu, Marcin Rotkiewicz w audycji "Połączenie" w Radiu TOK FM tłumaczy, co jest złego z tym popularnym środkiem na chwasty, że UE chce go zakazać.

- Roundup-glifosat w 1974 trafił na rynek w USA, ale w drugiej połowie lat 90. firma Monsanto wyprodukowała nasiona soi, rzepaku, z których wyrosną rośliny odporne na ten herbicyd. To sprawiło, że rolnicy mogli robić opryski pól, kiedy już na nich rosła soja czy rzepak. I to były rośliny genetycznie zmodyfikowane, czyli słynne GMO. W Europie GMO z powodów zupełnie nieracjonalnych bardzo się boimy. I wtedy o tym środku zrobiło się głośno, a Roundup stał się przedmiotem ataków i symbolem przeciwników GMO - mówi Rotkiewicz.

- Jestem w stu procentach pewien, że gdyby nie GMO, to o Roundupie by dzisiaj pies z kulawą noga nie słyszał i nie rozmawiał mimo, że jest on dostępny w każdym sklepie, markecie. I tylko to jest nie tak z tym środkiem, a to że KE nie może podjąć decyzji w tej sprawie świadczy, że jest to decyzja polityczna, nie merytoryczna. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności rekomendował Unii przedłużenie zezwolenia na używanie Roundupu w krajach UE na kolejne lata. W tej chwili decyzja jest w rękach polityków, którzy są pod naciskiem przeciwników GMO, którzy boją się podjąć takiej decyzji - opowiada dziennikarz "Polityki" w Radiu TOK FM.

Jak udowodniły badania, ten popularny herbicyd ma sporo zalet, a jego rzekoma szkodliwość oparta jest na pseudonaukowych argumentach. "Jego tzw. ostra toksyczność, czyli skutki połknięcia większej ilości, jest niska i prawie dwa razy mniejsza niż soli kuchennej i 30 razy mniejsza niż znajdującej się w kawie kofeiny" - czytamy w tygodniu "Polityka".   

REKLAMA

Poniżej zapis całej rozmowy z Marcinem Rotkiewiczem z tygodnika "Polityka".

"Czy Polska będzie krajem otwartym na GMO?"


 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory