PKW ma problem z nowelizacją prawa wyborczego. ''Za mało czasu na zmiany. Niektórych zapisów nie rozumiemy''

REKLAMA
- Wejście w życie zmian w kodeksie wyborczym może sparaliżować nadchodzące wybory samorządowe - przestrzegała w Poranku Radia TOK FM szefowa Krajowego Biura Wyborczego.
REKLAMA

Prawo i Sprawiedliwość proponuje likwidację jednomandatowych okręgów w mniejszych gminach, zmianę okręgów i wprowadzenie zasady dwukadencyjności. PKW uważa, że wejście w życie zmian może sparaliżować nadchodzące wybory samorządowe (jesień 2018 r.)

REKLAMA

Problemem jest przede wszystkim system informatyczny, który trzeba będzie właściwie stworzyć na nowo. A jak tłumaczy szefowa Krajowego Biura Wyborczego, Beata Tokaj, w ciągu kilku miesięcy jest to właściwie niemożliwe.

Zakupy za miliony

- Bardzo ważna rzecz np. to kamery w lokalach wyborczych. Nowelizacja prawa wymusza zakup i zamontowanie 28 tys. kamer. Trzeba zrobić przetarg unijny, a on trwa pół roku - mówiła w TOK FM. Koszt ich zakupu to min. 30 mln zł. Co najmniej trzy razy więcej może kosztować zakup komputerów do obsługi m.in. transmisji wideo z lokalu wyborczego - mówiła Tokaj w Poranku Radia TOK FM. Przypominamy, że do wyborów został niecały rok.

Powoływać urzędników, którzy już są...

Do tego dochodzi konieczność powołania pięciu tysięcy nowych komisarzy wyborczych, zakup kamer i komputerów do lokali oraz powołanie dwa razy większej liczby komisji. Zapisy w nowelizacji mówią o powołaniu korpusu wyborczego. - Nie bardzo wiemy, o co chodzi. Są przecież urzędnicy w gminach, którzy organizują wybory od lat - powiedziała Tokaj w rozmowie z Jackiem Żakowskim.

W sumie przyszłoroczne wybory byłyby dwa razy droższe niż te z 2014 i kosztowałyby ponad 630 milionów złotych. Przewodniczący PKW, sędzia Wojciech Hermeliński, mówił na wczorajszej konferencji prasowej, że ma wrażenie, że przepisy pisał ktoś, kto nie ma pojęcia o wyborach.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory