"Czynię to z dużym bólem, bo (...) za honor poczytywałem sobie przynależność do jednego z najwyższych gremiów samorządu lekarskiego" - napisał Konstanty Radziwiłł w liście do prezesa NRL Macieja Hamankiewicza. O rezygnacji Radziwiłła poinformowała rzeczniczka resortu zdrowia Milena Kruszewska.
W zeszłym tygodniu Hamankiewicz spotkał się z protestującymi lekarzami. Poinformował, że zwrócił się do zagranicznych organizacji, aby "wywarły presję na polski rząd, żeby zechciał w ogóle rozmawiać". NRL zwróciła się do 31 izb lekarskich m.in. z Austrii, Bułgarii i Czech.
Radziwiłł napisał, że "z całkowitym niezrozumieniem odbiera" zwrócenie się przez Hamankiewicza do organizacji lekarskich poza Polską w sprawie lekarzy rezydentów. Zwrócił uwagę, że odbyło się to bez jakiejkolwiek próby dialogu NRL z Ministerstwem Zdrowia. Zaznaczył, że jako minister cały czas jest otwarty na argumenty samorządu zawodowego lekarzy i spotkania z jego przedstawicielami.
"Zwracanie się do międzynarodowych organizacji lekarskich z prośbą o interwencję nie powinno być udziałem instytucji wynikającej z Konstytucji RP, której zadaniem jest działanie w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony" - napisał w liście Radziwiłł.
"Niestety, nie dostrzegłem nikogo spośród członków Naczelnej Rady Lekarskiej, kto działania Pana próbowałby powstrzymać lub przynajmniej wyrazić swoje negatywne zdanie w tej sprawie. Nie pozostaje mi nic innego, jak opuścić szeregi Naczelnej Rady Lekarskiej, którą Pan kieruje" - napisał do Hamankiewicza minister zdrowia.
Lekarze rezydenci protestują od 2 października. Domagają się wzrostu finansowania służby zdrowia do 6 procent PKB w ciągu 3 lat, skrócenia kolejek do specjalistów i lepszych warunków pracy i płacy. Konstanty Radziwiłł wyraził swoje zaskoczenie, że protest wybuchł właśnie teraz. Jego zdaniem przerodził się w "protest polityczny".
- Jest bardzo wiele zaniedbań w służbie zdrowia i o tym wiemy wszyscy. To zaniedbania wielodziesięcioletnie, a ostatni okres dwóch lat to okres systematycznego naprawiania - mówił minister zdrowia w programie "Jeden na jeden" w TVN24. - Dziwię się właśnie, że w momencie, kiedy widzimy bardzo wiele pozytywów sieci szpitali, wybucha protest. Coś tutaj nie pasuje - dziwił się Konstanty Radziwiłł.