"Prezydent gra na siebie, ale robi to nieudolnie". Ekspert analizuje pomysły Dudy i wytyka błędy

Te projekty są przede wszystkim niespójne. Nie widać ani jednej myśli, jaka miałaby przyświecać zmianom - tak prof. Marcin Matczak w rozmowie z Gazeta.pl komentuje prezydenckie pomysły dotyczące SN i KRS. I wylicza zagrożenia, jakie mogą się z nimi wiązać.

W poniedziałek prezydent Andrzej Duda przedstawił swoje autorskie projekty ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. W chwili powstawania tego artykułu wciąż nie były znane teksty tych projektów. Część pomysłów prezydent zdradził jednak podczas spotkania z dziennikarzami.

Wszystkie grzechy główne

W porównaniu do ustaw PiS zawetowanych dwa miesiące temu prof. Marcin Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert w zakresie teorii i filozofii prawa, widzi jedną zmianę na plus. - Cieszę się, że prezydent nie chce z dnia na dzień wyrzucić wszystkich sędziów Sądu Najwyższego. Tamta propozycja była szalona i rażąco niezgodna z konstytucją - ocenia w rozmowie z Gazeta.pl. Szybko wylicza natomiast główne grzechy prezydenckich projektów.

Przede wszystkim nie widzę w nich żadnej spójności. Powstaje pytanie, czy jest jakaś jedna myśl, jaka stoi za tymi zmianami? Ja takiej myśli nie widzę, a brak spójności to poważny błąd legislacyjny

- mówi prof. Matczak. Przykłady? Wybór sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa. Dziś wskazują ich sami sędziowie, prezydent chce natomiast - tak jak chciał tego PiS - by robili to posłowie.

To rozwiązanie po prostu niekonstytucyjne. W ustawie zasadniczej wyraźnie napisano, kogo powołuje do KRS Sejm, kogo Senat, kogo prezydent. W przypadku sędziów tego nie zrobiono, ale dla wszystkich jest oczywiste, że to kompetencja władzy sądowniczej

- tłumaczy ekspert. Jego zdaniem pomysł, by sędziów wyłaniano w Sejmie większością 3/5 wcale nie zapewni tego, że wybór posłów będzie "ponadpartyjny". Wszystko dlatego, że jeśli nie uda się zebrać takiej większości - a zebrać jest ją bardzo trudno - decyzję w tej sprawie będzie podejmował prezydent. Czyli znów polityk.

Widać, że prezydent gra na siebie. Chce mieć wpływ na to, kto pozostanie w Sądzie Najwyższym, chce wskazywać sędziów do KRS. Ale żeby ich wskazywać, trzeba zmienić konstytucję. Prezydent chce więc z jednej strony zwiększyć swoją władzę, ale z drugiej strony robi to nieudolnie. Ale być może właśnie tak chce grać

- komentuje prof. Matczak. Skąd potrzeba zmiany konstytucji? Bo zgodnie z obecną ustawą zasadniczą prezydent wskazuje już swojego przedstawiciela do KRS. O tym, że może wskazywać też sędziów nie ma ani słowa.

- To oczywiste, że do tej zmiany konstytucji nie dojdzie. Wtedy prezydent rozłoży ręce, a PiS powie: w takim razie my będziemy wybierać sędziowskich członków KRS. To w efekcie otwarcie pola dla większości parlamentarnej - mówi prof. Matczak. Nie jest więc jasne, czy prezydent wzmacnia siebie czy PiS. [Aktualizacja: po południu prezydent wycofał się z propozycji zmiany konstytucji]

"Otworzymy puszkę Pandory"

W rozmowie z Gazeta.pl prawnik krytykuje też pomysł wprowadzenia tzw. skargi nadzwyczajnej. Dzięki niej można byłoby zakwestionować orzeczenie każdego sądu, a do SN mogłaby taką skargę wnieść np. grupa 30 posłów lub 20 senatorów.

To jest bardzo groźne i populistyczne rozwiązanie. W praktyce powstanie coś na kształt "czwartej instancji". Czy to ma coś wspólnego z "wsłuchiwaniem się w głos społeczeństwa", które domaga się przede wszystkim krótszych postępowań?

- pyta retorycznie prof. Matczak. - Dziś rażącą niesprawiedliwość sądów w sprawach karnych pozwala korygować np. prawo łaski. A jeśli chcemy nowej instytucji, która obejmie również sprawy cywilne, to pamiętajmy, że wówczas posłowie będą mogli wzruszać np. decyzje w sprawach własności. To z kolei spowoduje ogromną niepewność prawną, otworzymy prawdziwą puszkę Pandory - przestrzega.

Negatywnie ocenia również propozycję, by skargi nadzwyczajne wspólnie z sędziami rozpatrywali ławnicy. - Będą tam trafiały bardzo złożone sprawy, o których będą decydować nieprofesjonalne składy - tłumaczy. I podkreśla, że ławników będzie wybierał Senat - znowu politycy.

Widać, że Andrzej Duda - podobnie jak kiedyś prezydent Lech Wałęsa - próbuje naciągnąć obowiązujące przepisy prawa tak, by samemu sobie zapewnić lepszą pozycję. Tymczasem wiele tych zmian można byłoby przeprowadzić zgodnie z konstytucją. Ale to wymagałoby od prezydenta mniej egoizmu

- podsumowuje prof. Matczak.

Zobacz też: Z SN może zniknąć nawet 40 procent sędziów. Co wynika z pomysłów prezydenta?

Dziwne billboardy "promują" Polskę w... Polsce. 9 minut grillowania polskiej Fundacji Narodowej [MAKE POLAND GREAT AGAIN]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.