Pierwsze informacje o zamachu pojawiły się po godz. 17. W tłum ludzi - mieszkańców i turystów - wjechała wtedy rozpędzona furgonetka. Kierowca białego fiata uciekł z miejsca zdarzenia na piechotę.
Wcześniej media informowały, że tuż po wypadku do jednej z barcelońskich restauracji mieli wtargnąć dwaj uzbrojeni mężczyźni. Wieczorem policja zdementowała jednak te doniesienia.
Samochód wjechał w tłum w pobliżu Placu Katalońskiego na La Rambla. To słynna, ruchliwa kilometrowa ulica w centrum Barcelony, często odwiedzana zarówno przez turystów, jak i przez mieszkańców miasta. Pojazd zatrzymał się dopiero po przejechaniu kilkuset metrów, na wysokości Placa Boqueria.
Zamach w Barcelonie. Samochód wjechał na La Rambla Fot. Google Maps
Zginęło 13 osób - w tym dzieci, a co najmniej 80 trafiło do szpitali. To najnowszy bilans podany przez kataloński rząd. Wcześniej informowano tylko o jednej ofierze śmiertelnej oraz o 32 rannych.
Polski MSZ donosi, że nie ma na razie żadnych informacji o obywatelstwie poszkodowanych. Sprawę na bieżąco monitoruje konsulat generalny RP w Barcelonie.
Policja traktuje zdarzenie jako zamach terrorystyczny.
Władze poinformowały dotąd o zatrzymaniu dwóch osób - nie wiadomo jednak, jaki był ich związek z zamachem. Policja opublikowała też wizerunek mężczyzny, który miał wynająć samochód wykorzystany w ataku. Domniemany sprawca zamachu to Driss Oukabir, urodzony w Maroku - podają hiszpańskie media.
Wieczorem w centrum Barcelony kolejny samochód wjechał w dwóch policjantów na posterunku drogowym. Jego kierowca nie żyje - nie wiadomo, czy mężczyzna odebrał sobie życie, czy został śmiertelnie postrzelony.
W międzyczasie w mieście Vic na północ od Barcelony zlokalizowano jeszcze inną furgonetkę, która miała zostać użyta w zamachu.
Po kilku godzinach do ataku w Hiszpanii przyznało się tzw. Państwo Islamskie - podała agencja Amak, powiązana z ISIS.
Policja apeluje o unikanie w najbliższym czasie okolic Placu Katalońskiego - bez przerwy trwa tam akcja służb. Miejsce zdarzenia zostało wygrodzone barierkami, osoby postronne nie mają tam dostępu. Zamknięte są także pobliskie stacje kolejowe oraz stacje metra, a także sklepy.
Hiszpański premier Mariano Rajoy poinformował, że jest w stałym kontakcie z lokalnymi władzami, a priorytetem jest w tej chwili zapewnienie pilnej pomocy wszystkim poszkodowanym.
Dzieci płaczą, policja pomaga turystom. Tak wyglądają okolice miejsca zamachu w Barcelonie >>>
Do zdarzenia doszło w pobliżu Placu Katalońskiego: