Jak poinformowała Informacyjna Agencja Radiowa, komendant Piotr Kostkiewicz został odwołany. To wynik szarpaniny, do której doszło do w sobotę.
Po tym, jak obowiązki komendanta przejął jego zastępca Dariusz Szymański, zdecydował on o zwolnieniu trzech kolejnych funkcjonariuszy - podaje RMF FM. To komendant pierwszego komisariatu w Radomiu (który odpowiadał za zabezpieczenie demonstracji), jego zastępca oraz komendant miejski.
Chodzi o incydent na manifestacji KOD z okazji rocznicy radomskiego Czerwca '76. W tym samym miejscu odbyło się zgromadzenie Młodzieży Wszechpolskiej. Bezpośrednim powodem odwołania było wykazanie przez zespół kontrolny uchybienia przy realizacji zabezpieczenia sobotniego zgromadzenia w postaci skierowania zbyt małych sił policji.
Na nagraniach z sobotnich manifestacji widać, jak młody mężczyzna wyrywa jednej z kobiet flagę KOD i ucieka. Ruszają za nim inni ludzie, po czym dochodzi do szarpaniny, "Lepszego dowodu na to, kto jest sprawcą a kto ofiarą, już nie będzie" - tak nowy materiał z sobotnich zajść w Radomiu skomentował użytkownik, który opublikował nagranie na Twitterze.
Wcześniej media opublikowały nagranie, na którym widać, jak grupa ludzi w koszulkach MW powaliła na ziemię członka KOD, a następnie go kopała. Atak przerwali dopiero strażnicy demonstracji KOD.
W ramach prowadzonego śledztwa, zatrzymane zostały trzy osoby. Policjanci ustalili ich na podstawie analizy zapisów wideo, które zarejestrowały przebieg sobotnich zajść przy ul. Żeromskiego w Radomiu. Funkcjonariusze będą dziś wnioskować do prokuratury o zastosowanie wobec nich odpowiednich środków zapobiegawczych. W ramach postępowania w sprawie o wykroczenie – zakłócenie legalnego zgromadzenia (art.52 kw) – policjanci zidentyfikowali kolejne 9 osób. Dwie z nich usłyszało już stosowny zarzut w postępowaniu o wykroczenie, a kolejne zostały wezwane do jednostki Policji.
- To sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale też ich rozumiem. Natomiast pamiętajmy o tym, co się dzieje, kiedy my organizujemy miesięcznice, jak jesteśmy atakowani - stwierdziła rzeczniczka PiS Beata Mazurek w rozmowie z dziennikarzami. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Wypowiedź Mazurek obiegła już światowe media. Zacytowała ją agencja Associated Press, a za nią m.in. "The Washington Post".
Rzeczniczka PiS tłumaczyła, że "dopóki żyjemy, to mamy emocje". - I te emocje dały swój upust w Radomiu - powiedziała Mazurek.
Do sytuacji odniósł się dziś na antenie Polskiego Radia szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Początkowo przyznał, że mogło dojść do zaniechania ze strony policji. - Wbrew temu, co można przeczytać w mediach związanych z opozycją, policja była na miejscu - stwierdził minister. Przyznał jednak, że siły porządkowe mogły być za małe.
- Zostanie przeprowadzona kontrola, wyciągniemy wnioski. Sprawa trafiła do prokuratury - zapewnił Błaszczak. - Ten incydent nie powinien się zdarzyć - dodał.
Jednak po tym minister przeszedł do przerzucania winy za zdarzenie na... opozycję. Błaszczak mówił, że politycy "totalnej opozycji" "szczują" na organizatorów miesięcznic smoleńskich. - Oni podburzają, oni dążą do tego, aby doszło do agresji, do awantur na ulicach polskich miast. A teraz oburzają się, że doszło do awantury - powiedział minister.
- Oni sami chcą uderzyć w rząd poprzez ulice i proszę bardzo, mamy tego przykłady - ocenił Błaszczak.
Poseł PiS Marek Suski poinformował dziś, że w niedzielę także w Radomiu został zaatakowany działacz Prawa i Sprawiedliwości.
- Pobity działacz PiS ostatnio występował na konferencjach prasowych, krytykując władze miasta. Można więc domniemywać, że są to jakieś polityczne porachunki - mówił Suski, cytowany przez TVN24.
Parlamentarzysta połączył niedzielne pobicie z sobotnimi przepychankami. - Dochodzi w Radomiu do wydarzeń, że są napadani ludzie. Mieliśmy napad na jednego z przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej. Ktoś z KOD-u napadł młodego człowieka, później przedstawiano to, że to ludzie od narodowców napadli - powiedział polityk.