Nowaczyk przedstawia się jako "fizyk doświadczalny". W takim charakterze na przełomie 2010 i 2011 roku dołączył do parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, powołanego przez Antoniego Macierewicza.
Jest absolwentem Uniwersytetu Gdańskiego. Od 1996 roku był związany z uczelniami w Stanach Zjednoczonych. Przed powrotem do Polski pracował w Centrum Spektroskopii Fluorescencyjnej na jednym z wydziałów Szkoły Medycznej University of Maryland w Baltimore. Nigdy nie zajmował się jednak wyjaśnianiem przyczyn katastrof lotniczych. W 2013 roku uczelnia nie przedłużyła z nim umowy o pracę.
Zgodnie z analizą lansowaną do tej pory przez Nowaczyka, 10 kwietnia 2010 roku rządowy tupolew przeleciał nad brzozą i nie stracił skrzydła w wyniku zderzenia z drzewem. Jego zdaniem samolot 144 metry za drzewem wykonał ostry skręt w lewo, niezgody ze swoją aerodynamiką, co doprowadziło do katastrofy. Zdecydowanie forsował też teorię o wybuchach. - Na podstawie dostępnych dokumentów i zapisów mój wniosek był taki, a nie inny - tłumaczył.
Niejednokrotnie przekonywał również, że raport komisji Millera jest sfałszowany. - Świadomie manipulowano czasem dotyczącym ostatnich sekund lotu Tu-154M lub ukrywano pewne parametry, tak aby końcowy wniosek o przyczynach katastrofy był zgodny z raportem rosyjskiego MAK - twierdził Nowaczyk. Po rozpoczęciu prac nowej podkomisji zapewniał, że "komisja rozpoczyna pracę od zera".
W jego ocenie w kontekście katastrofy powinno także dojść do ekshumacji wraku samolotu. - Proszę zobaczyć, ile lat, rozwiązując niektóre zagadki kryminalne i takie rzeczy, robi się ekshumację po wielu, wielu latach. Tak samo jest z tym wrakiem. Ekshumacji wymaga zarówno wrak, jak i ofiary katastrofy - mówił we wrześniu ubiegłego roku Nowaczyk.
ZOBACZ TEŻ: Ostatnie rewelacje podkomisji smoleńskiej >>>
W czwartek dotychczasowy szef podkomisji smoleńskiej Wacław Berczyński złożył rezygnację z pełnionej funkcji. Szef MON Antoni Macierewicz przyjął dymisję. Nie są jednak znane jej powody.
Tydzień temu Berczyński w jednym z wywiadów powiedział, że to on "wykończył caracale". Odniósł się w ten sposób do zerwanych w zeszłym roku negocjacji w sprawie zakupu nowych śmigłowców bojowych dla polskiej armii. MON odcięło się wówczas od jego wypowiedzi, a opozycja domagała się zbadania sprawy, podejrzewając bezprawne działania.