- Kiedyś stawał pan w obronie BOR-u i mówił, że funkcjonariusze to nie są niańki czy lokaje. Myśli pan, że to jest przeszłość; że ta choroba w Biurze Ochrony Rządu kompletnie odeszła w zapomnienie? - pytał generała Adama Rapackiego, b. szefa MSW, dziennikarz Marcin Zaborski.
- Obawiam się, że nie, i tutaj dostrzegam największą ilość wpadek BOR - ocenił Rapacki. Jego zdaniem "wpadki" związane są z tym, że
politycy wybierając kierownictwo BOR, dobierają swoich kolegów, a nie patrzą przez pryzmat kwalifikacji, doświadczenia, charyzmy i mądrego zarządzania tą jednostką
- I to powoduje, że później takie kumplowanie się i załatwianie sobie stanowisk poprzez dobre relacje z politykiem, powoduje, że nieprzestrzegane są procedury i że nie ma twardych zasad obowiązujących w formacji - opisywał. Jak dodał, wchodzenie BOR-owców w bliskie relacje z politykami "skutkuje takimi wpadkami jak stara opona, nieprzypilnowanie samochodu prezydenta, niewłaściwa reakcja w ruchu drogowym".
ZOBACZ TEŻ: Wypadek limuzyny Beaty Szydło. Premier ma potłuczenia, trafiła do szpitala