Mocne słowa biskupa: Nie zbudujemy państwa, w którym będzie jedna grupa etniczna, jedna cywilizacja i jedna religia

REKLAMA
- Religii nie da się zadekretować politycznie - mówi w rozmowie z TOK FM biskup Krzysztof Zadarko. W Polsce byli, są i będą migranci z różnych krajów, wyznawcy różnych religii. Czy tego chcemy, czy nie. - Twierdzenie, że jest inaczej, to utopia - dodaje.
REKLAMA

TOK FM: Księże biskupie, temat uchodźców, migrantów budzi emocje, również negatywne. Jakie są oblicza migracji w Polsce? - to temat konferencji na KUL, w której ksiądz biskup bierze udział.

REKLAMA

Ks. bp Krzysztof Zadarko, przewodniczący Rady Episkopatu Polski do Spraw Migracji, Turystyki i Pielgrzymek: Z tego, co do tej pory usłyszeliśmy, można powiedzieć, że mamy bardzo dużo do zrobienia, żeby temat trafiał do coraz szerszego środowiska. Bardzo potrzebujemy rzetelnej, merytorycznej refleksji, która potem przełoży się na taką refleksję praktyczną dla nas, dla Kościoła. Mamy swoje doświadczenia, które w dokumentach - szczególnie watykańskich - są jasno określone. Wytyczne duszpasterskie z 2013 roku na temat duszpasterstwa uchodźców bazują na doświadczeniach ogólnoświatowych - doświadczeniach Kościoła, który jest przecież organizacją globalną. One muszą powoli przenikać także do polskiej rzeczywistości.

Fachowcy, którzy razem z księdzem biorą udział w konferencji na KUL, mówią o tym, że do 2015 roku w ogóle w Polsce nie było problemu z migrantami. 

Tak, a przecież migranci byli. I nasze doświadczenia z Ukraińcami czy z tymi mniejszościami, które docierały do nas w PRL, są bardzo pozytywne. Te mniejszości potrafiły się odnaleźć, również w okresie przełomów. I dopiero ta ostatnia fala, związana z tak zwanym kryzysem uchodźczym w Europie, który ociera się o polską rzeczywistość, stawia wobec nas bardzo poważne wyzwania. Ta nowa fala migracji jest dla nas nieznana. Bo są to tylko doświadczenia opinii publicznej, głównie zdominowanej przez internet, przez obrazy docierające do nas z Europy Zachodniej. A one nie przystają do naszej rzeczywistości. Ja się w pewnym sensie nie dziwię reakcjom ludzi, którzy widząc to co tam jest, obawiają się tego, że to może być u nas.

I jak ksiądz do tego podchodzi?

REKLAMA

Mam na swój użytek pojęcie populistycznej prewencji. Ona bazuje na pewnej formie populizmu, jako reakcji społecznej - ale ona jest jednak głównie naturalną obroną przed chaosem, przed tym co się dzieje na zachodzie. My nie chcemy niekontrolowanej migracji - i słusznie, nie chcemy żadnego terroryzmu - i słusznie, nie chcemy też multikulti rozumianego tak, jak to jest na zachodzie. W katolickiej, chrześcijańskiej Polsce trudno oczekiwać, abyśmy bezkrytycznie patrzyli na to, że ten chaos religijny i chaos kulturowy, który tworzy się na zachodzie - żeby to wszystko do nas weszło.

Jaka, zdaniem księdza, powinna być w tym kontekście rola rządzących?

Nie jestem doradcą rządzących i wszędzie - nawet jak jestem na zachodzie - mówię, że nie jestem rzecznikiem prasowym rządu. Ale myślę, że rząd w pierwszym rzędzie odpowiada za bezpieczeństwo. I rozumiem to poczucie ludzi, że rząd zapewni bezpieczeństwo w tym właśnie wymiarze - czyli przed ewentualnym zagrożeniem terrorystycznym i przed chaosem, który mógłby się pojawić.

Ale gdy się pojawiają słowa ze strony rządzących na przykład o multikulti, że to samo zło?

REKLAMA

Nie wiem, co ten, kto to mówi, ma na myśli. Ale nawet sama pani Merkel powiedziała ostatnio, że ten model multikulti się nie przyjął i sami Niemcy już widzą, że trzeba robić korektę. Natomiast, na ile jesteśmy przygotowani czy chcemy, by nasze społeczeństwo było różnorodne, pluralistyczne, wieloetniczne, wielokulturowe, by była więcej niż jedna religia w Polsce - to jest zadanie, które powinno nas wszystkich angażować. Wszystkich, bez wyjątku, bo od tego nie uciekniemy.

Nie zbudujemy w najbliższej przyszłości państwa, w którym będzie jedna grupa etniczna, jedna cywilizacja i jedna religia. Bo religii nie da się zadekretować politycznie, państwowo. Nie da się nie wpuścić innych religii do danego państwa. To jest utopia, to jest nierealne.

Czyli, zdaniem księdza biskupa, w Polsce jest miejsce także dla osób z innych kultur, innych części świata, innych religii?

Myślę, że powinniśmy być bardzo ostrożni w eksponowaniu incydentów (z udziałem cudzoziemców - przyp. red.). Bo to są incydenty, to nie są fale. Powinniśmy natomiast zdecydowanie reagować, gdy mamy antyislamskie manifestacje. Owszem, mogą być protesty antyterrorystyczne - natomiast antyislamskie to jest nieporozumienie. Powinniśmy szukać wspólnie pewnej kultury społecznej w eksponowaniu swoich przekonań czy dotychczasowych doświadczeń. To zadanie dla polityków, ale też dla instytucji społecznych, kulturalnych. Zadanie, które stoi przed nami wszystkimi.

A jaka powinna być w tym rola Kościoła?

REKLAMA

Rolą Kościoła jest przede wszystkim głoszenie Ewangelii, widzenia w drugim człowieku człowieka. Tego, który przychodzi z obcych kultur, z innych regionów świata, z innych religii, dlatego jest potrzebne nieustanne przywoływanie zwłaszcza dokumentów Soboru Watykańskiego II. Teraz mamy Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, który jest obudowany dniem dialogu i modlitw zarówno z wyznawcami judaizmu, jak i islamu. Jest bardzo ważne, by nie było to tylko na papierze albo by ograniczało się wyłącznie do wąskich grupek ludzi.

Jak ksiądz rozmawia ze zwykłymi ludźmi, którzy mówią "My nie chcemy u siebie uchodźców, my jesteśmy im przeciwni, oni mogą narobić wiele złego". Co ksiądz im mówi?

Ja rozmawiając mówię wprost, że są ludzie, którzy uciekają przed śmiercią, przed prześladowaniami i potrzebują naszego wsparcia. Mam przykład z mojego terenu, z terenu diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Jedna z kobiet chodziła po malutkiej wioseczce i prosiła o wsparcie dla uchodźców w ramach programu "Rodzina rodzinie" - to jest program Caritasu.

I jakie były reakcje?

REKLAMA

Słychać było głosy "A, nie, niech oni zostaną u siebie, nie chcemy ich". I gdy ta pani wytłumaczyła tym mieszkańcom, że chodzi o wsparcie tam, na miejscu - zmieniali zdanie. Zrozumieli, że to zbiórka dla uchodźców, czyli dla tych, którzy uciekają przed śmiercią.

Myślę, że to jest kwestia pokazywania dramatu tych ludzi, a nie eksponowania ich religii. My jako Polacy jesteśmy bardzo charytatywnie nastawieni. Problem polega jednak na tym, że kiedy włącza się w to wszystko element ideologiczny, polityczny wręcz, to psuje nasz wizerunek.

My w Polsce jesteśmy dopiero na początku drogi związanej z otwieraniem się na innych, na obcych i to może nam bardzo mocno zaszkodzić. Dlatego konsekwentnie trzeba mówić, z kim mamy do czynienia - że ten drugi to też jest człowiek, który potrzebuje od nas pomocy, schronienia, ocalenia życia.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory