''Czy jesteśmy czwartą kategorią?'' Bliscy ofiar wypadku busa chcą pozwać Skarb Państwa. Czują się gorsi niż rodziny smoleńskie

REKLAMA
Październik 2010 r. Bus wiezie pracowników do sadu. W wypadku ginie 18 osób. Ich rodziny dostały po ok. 30 tys. odszkodowania. Chcą więcej, skoro odszkodowania dla bliskich ofiar smoleńskich są wielokrotnie wyższe. Przed pójściem do sądu piszą do marszałka Sejmu.
REKLAMA

W wypadku pod Nowym Miastem nad Pilicą w październiku 2010 roku, w którym zginęło 18 osób. Jechały busem do pracy, na zbieranie jabłek. Bliscy ofiar dostali z OC sprawcy kwoty po trzydzieści czy trzydzieści kilka tysięcy złotych na osobę. Uważają, że to niesprawiedliwe - w kontekście kwot, o których słyszymy w związku z katastrofą smoleńską. Przed wystąpieniem na drogę sądową - do marszałka Sejmu wysłano zaproszenie do rokowań w sprawie roszczeń.

REKLAMA

Adwokat Ilona Kwiecień reprezentuje w sumie aż 91 osób - to bliscy tych, którzy zginęli. Prawniczka wystąpiła z wnioskiem o przystąpienie do rokowań do marszałka Sejmu - dlaczego właśnie tu?

Bo zdaniem pani mecenas polski ustawodawca nie wprowadził na czas do naszego systemu prawnego unijnej dyrektywy, która przewidywała podwyższenie sum gwarancyjnych z ubezpieczenia OC. - Uważamy, że Skarb Państwa jako odpowiedzialny za niewłaściwe wdrożenie dyrektywy powinien tym osobom zapłacić - mówi nam Ilona Kwiecień. O żadnych konkretnych kwotach na razie nie ma mowy.

O co chodzi z unijną dyrektywą?

Istota problemu, na który zwraca uwagę prawniczka, tkwi w tym, że Polska przedłużyła sobie - niezgodnie z prawem - stary stan prawny, wydłużając okres przejściowy. Taki, w którym suma gwarancyjna była znacząco niższa niż miało to miejsce później, już po wprowadzeniu dyrektywy.

W efekcie pieniądze z tej gwarancji szybko się wyczerpały i stąd takie a nie inne kwoty wypłat, rzędu 30-40 tysięcy złotych. - Poszkodowani powinni być chronieni do kwoty minimalnej wskazanej w dyrektywie to jest 2,5 miliona euro. Natomiast polski ustawodawca doprowadził do tej regulacji tak, że część była chroniona tylko do miliona, a część do dwóch i pół miliona - mówi adwokat.

REKLAMA

A wszystko zależało od tego, kiedy była podpisana umowa OC - w przypadku wypadku pod Nowym Miastem nad Pilicą umowę podpisano wcześniej, a więc na niższą sumę gwarancyjną.

"Słyszymy, ile dostały rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej"

Pan Jan jest jedną z osób poszkodowanych - w wypadku stracił żonę. Jak mówi, w tej chwili ledwo wiąże koniec z końcem, żyje z jednej bardzo niskiej emerytury. - Słyszymy, ile dostały rodzin ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, nie chcę wymieniać nawet tych kwot, ale czy my jesteśmy czwartą kategoria ludzi? Tak w Polsce ma być? Ciężko jest, bardzo ciężko - mówi nasz rozmówca.

I dodaje, że liczy na to, że sąd weźmie pod uwagę kwoty, które wypłacono bliskim ofiar pod Smoleńskiem.

Głośno w ostatnich tygodniach było o nowych roszczeniach wdowy po Przemysławie Gosiewskim. Beata Gosiewska zażądała 5 mln zł dla siebie i dzieci.

REKLAMA

Pani Stanisławie w wypadku w 2010 roku zginął mąż. Jechał do pracy w pobliskim sadzie, tak jak inni, którzy w ten sposób zarabiali na chleb. Nasza rozmówczyni jeździła z mężem na zmianę - raz ona, raz mąż. Tego dnia - akurat wypadło na niego. - Straciliśmy najbliższych, pieniądze są nam bardzo potrzebne. Chcemy, żeby ktoś się nami zainteresował. Wydaje mi się, że zostaliśmy skrzywdzeni przez towarzystwo ubezpieczeniowe, bo dostaliśmy naprawdę niewielkie kwoty - mówi żona jednej z ofiar.

Zaproszenie do rokowań - przed procesem

Zaproszenie do rokowań wystosowane do marszałka Sejmu to działanie, które trzeba było podjąć przed wystąpieniem na drogę sądową przeciwko Skarbowi Państwa. A chodzi o roszczenie odszkodowawcze od państwa - za tak zwane "bezprawie legislacyjne". Adwokatka wnosi do marszałka Sejmu o podjęcie rozmów w terminie dwóch miesięcy od otrzymania pisma w tej sprawie.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory