Podczas obchodów 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca na Jeżycach w Poznaniu wojsko odczytało apel pamięci w wersji ministerstwa obrony narodowej - obok ofiar zamieszek wymieniono także ofiary katastrofy smoleńskiej. Padły słowa, że "polegli" oni pod Smoleńskiej. Wtedy część osób opuściła uroczystość.
Dowiedz się więcej:
Pierwszy w PRL strajk generalny i demonstracje uliczne miały miejsce w końcu czerwca 1956 w Poznaniu. Strajk wybuchł rankiem 28 czerwca (tzw. czarny czwartek) w Zakładach Przemysłu Metalowego H. Cegielski Poznań i przerodził się w spontaniczny protest przeciw władzy. Demonstracje zostały krwawo stłumione przez wojsko i milicję, zginęło wtedy 58 osób.
To przywołanie ofiar tragedii smoleńskiej w każdym apelu pamięci, przy udziale kompanii honorowej. Apel pamięci przeprowadza się z okazji świąt państwowych i wojskowych oraz rocznic historycznych wydarzeń - w jego treści przywoływane są osoby związane z wydarzeniem historycznym, które poległy w boju.
Jacek Jaśkowiak tłumaczył, że plany MON krytykowała grupa kombatantów Poznańskiego Czerwca i część radnych. Oburzenie wyrazili też mieszkańcy. - Czym innym są polegli w Czerwcu '56, którzy zginęli w walce o wolność i demokrację, a czym innym jest katastrofa lotnicza, która nie miała precedensu w historii Polski, ale to była katastrofa - wyjaśniał. Prezydent oficjalnie wystąpił do szefa MON o odstąpienie od wspomnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. Czytaj więcej >>>