Fiasko nocnych rozmów lekarzy z rządem. "Nie dostaliśmy się przed oblicze pani premier"

Nocne rozmowy lekarzy rezydentów w kancelarii premiera nie przyniosły skutku. Na czas tego spotkania w czwartek późnym wieczorem medycy zawiesili swój protest. Po rozmowach wznowili głodówkę. - Czujemy się upokorzeni - tłumaczyli. Szefowa KPRM wyjaśniała, że premier nie wyszła do protestujących, bo jedynie zawiesili, a nie zakończyli protest.

Z pierwszych informacji przekazywanych przez lekarzy wynikało, że w rozmowach w kancelarii premiera brała udział osobiście Beata Szydło. Po spotkaniu delegacja medyków oświadczyła jednak dziennikarzom, że szefowej rządu nie było.

Rozmawialiśmy jedynie z panią minister Kempą, panem ministrem Radziwiłłem i z panem ministrem Kowalczykiem. Nie dostaliśmy się przed oblicze pani premier. Czy tak wygląda dialog?

- oświadczyli protestujący lekarze. W trakcie rozmów mieli usłyszeć, że mają natychmiast zakończyć głodówkę. - Spotkaliśmy się z szantażem, czujemy się upokorzeni. Protest zostaje odwieszony i już nie będzie zawieszany. Od teraz nie wierzymy i nie ufamy- podkreślili.

Jak dodali, mają też gotowy list do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - z propozycją rozwiązania sporu. Jeszcze nie wysłany. - Jeżeli prezes partii pozwala na takie traktowanie młodych ludzi, to musimy zwrócić się o rewizję tego, kto zostaje powołany na wysokie urzędy w państwie - mówili lekarze.

- My walczymy o pacjentów, a rząd zaczyna walkę z nami. Nie rozumiemy tego. Chcieliśmy walczyć w jednej drużynie, a jest odwrotnie, dlatego jesteśmy rozżaleni - oświadczyli medycy.

Kempa: Premier pojawi się, gdy zakończą protest

Warunkiem przybycia pani premier było zakończenie protestu - wyjaśniała Beata Kempa po rozmowach w KPRM z rezydentami. - Niestety w międzyczasie, kiedy pani premier była gotowa w mediach rozbrzmiewały informacje, że protest nie jest zakończony tylko zawieszony - mówiła. 

- Jeżeli państwo rezydenci ten protest jednoznacznie zakończą i powrócą do pacjentów, pani premier jest gotowa rozmawiać, ale wcześniej musi być sytuacja bardzo jasno oceniona, zdiagnozowana przez zespół i muszą zostać przygotowane rozwiązania - perorowała szefowa kancelarii Szydło. - Ponieważ te postulaty nie zostały spełnione, trudno, żeby pani premier się spotkała - dodała. 

- Rząd pracuje nad kilkoma sprawami, które dotyczą lekarzy rezydentów, ale trzeba mieć świadomość tego, że najważniejszym podmiotem służby zdrowia są pacjenci, dlatego minister zdrowia w najbliższych dniach powoła zespół, który i tak będzie pracował nad trzema obszarami - procesem zwiększania nakładów na ochronę zdrowia, kwestią wynagrodzeń pracowników służby zdrowia, w tym także rezydentów, rozważaniami nad tym, jak powinien wyglądać system kształcenia podyplomowego, zwłaszcza specjalizowania się lekarzy - mówił minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

Minister powiedział, że "w kontekście protestu" rozważane są różne opcje, w tym taka, by z formy jaką jest rezydentura zrezygnować. - Rozważane są także różnego rodzaju formy, które zobowiążą lekarza, który w taki czy inny sposób będzie korzystał z finansowania swojego rozwoju zawodowego, do tego, aby - mówiąc krótko - odpracował te środki publiczne, na które wszyscy się składamy - oświadczył. 

Ministrowie nie rozumieją, co się stało

Radziwiłł był pytany o komentarz do słów rezydentów, którzy czuli się upokorzeni przebiegiem rozmów. - Ja zupełnie nie rozumiem tego stanowiska. Pani premier spotkała się z rezydentami nie dalej jak wczoraj - mówił. Podkreślał, że zaproszenie do zespołu do "wyraz szacunku" dla lekarzy. Potwierdził, że Beata Szydło była gotowa do spotkania, ale w związku z tym, że protestu nie zakończono, premier nie przyszła. Dodał, że atmosfera była dobra, strony podały sobie ręce na zakończenie rozmów, więc wypowiedzi lekarzy są dla niego niezrozumiałe. 

- Troszkę się czuję rozczarowany, że takie deklaracje emocjonalne padają w tej chwili z ust naszych rozmówców, ale może rano będzie już lepiej - stwierdził. 

- Uważam, że to spotkanie przebiegło w spokojnej atmosferze. Nie rozumiem, co się potem stało. Być może po prostu zbyt duży poziom emocji. Ale zostawmy to, szanujemy te emocje. Jeśli protest zostanie zakończony, tym bardziej będzie można przeprowadzić dobre rozwiązania dla ochrony zdrowia - uzupełniała minister Kempa.

Zobacz także: "Dotąd unikałem rozmowy o swoich zarobkach" - pisze lekarz i pokazuje nam wyciąg ze swojego konta

"Rząd karmi nas obietnicami"

Wcześniej w czwartek młodzi medycy złożyli w kancelarii premiera list, w którym odmówili udziału we wspólnym zespole, mającym wypracować rozwiązania dla reformy służby zdrowia. Jednocześnie rezydenci zaapelowali o mediację z udziałem pary prezydenckiej.

Długie negocjacje z Ministerstwem Zdrowia, również z udziałem mediatora, a następnie rozmowa z marszałkiem Senatu i w końcu z panią premier nie przyniosły oczekiwanych efektów

- piszą szefowie Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Dodają, że zamiast przedstawienia propozycji konkretnych rozwiązań, w tym zwłaszcza precyzyjnego planu dojścia w ciągu 3 lat do właściwego poziomu finansowania publicznej ochrony zdrowia, usłyszeli od premier propozycję "utworzenia kolejnej komisji, której wynik prac nie jest pewny".

Rząd karmi nas ciągle niekonkretnymi obietnicami, których przez 26 lat - od kolejnych rządów - otrzymaliśmy już bardzo wiele i żadna nie została spełniona

- czytamy w liście.

Protest lekarzy rezydentów

Młodzi medycy rozpoczęli protest w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym WUM ponad tydzień temu. W czwartek upłynęła 11. doba głodówki. 

Wśród swoich postulatów lekarze wymieniają: zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do co najmniej 6,8 proc. PKB w ciągu 3 lat, likwidację kolejek do leczenia i diagnozowania, rozwiązanie problemu braku personelu medycznego, likwidację zbędnej biurokracji w ochronie zdrowia oraz poprawę warunków pracy i płacy dla wszystkich zatrudnionych w ochronie zdrowia. 

Zobacz też: "Jeśli się złamiemy, służba zdrowia będzie umierać. Po cichu". Byliśmy u protestujących lekarzy

***

Popierasz strajk głodowy lekarzy? Czekamy na Twoją opinię pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl

"Czujemy się niedoceniani, pomiatani, niedowartościowani." Trwa strajk głodowy młodych lekarzy

Więcej o:
Copyright © Agora SA