Koszty dla PiS były już zbyt wielkie. "Wyciszamy". Jarosław Kaczyński zdobył się na gest

Jacek Gądek
Miesięcznice stały się niemal składową DNA PiS, ale po 8 latach mają się zakończyć. Wśród polityków PiS można usłyszeć, że "jeśli wyciszamy, to wyciszamy" emocje wokół miesięcznic. Dlatego 10 sierpnia J. Kaczyński dziękował nawet tym, którzy krzyczeli "będziesz siedział!". I dał sygnał do przyspieszenia z pomnikami i przyczynami katastrofy.

Miesięcznice wrosły w pejzaż polityczny. Niemal całe uroczystości to msze i przemarsz z modlitwą pod Pałac Prezydencki. Ale największym echem odbijały się zawsze - już polityczne - przemówienia Jarosława Kaczyńskiego. 10. dzień miesiąca stawał się momentem starcia, czasami wręcz fizycznego. Gazeta.pl rozmawiała z kilkoma politykami PiS, pytając o ich planowane zakończenie.

Kurs na wyciszenie

Teraz PiS obrało kurs na wyciszenie emocji i wygaszenie samych miesięcznic na ósmą rocznicę 10 kwietnia. Mimo, że Marsze Pamięci, jako zgromadzenie cykliczne zarejestrowane są aż do kwietnia 2020 r. - tak długo, jak pozwalała na to nowelizacja ustawy przyjęta przez Sejm głosami PiS. Rejestrowała je posłanka PiS Anita Czerwińska (dziś nie chce rozmawiać).

Europoseł PiS Karol Karski, który stał wczoraj w pierwszym szeregu: - Ważne, że prezes Jarosław Kaczyński na samym początku podziękował za przybycie tym, którzy przyszli na miesięcznicę, ale także protestującym, bo stwierdził, że to są jednak wyrazy uznania. Z kolei na koniec o. Zdzisław Tokarczyk wszystkim pobłogosławił. My chcemy wspólnoty. Nie chcemy dzielić, ale zasypywać podziały, choć sami ich nie wykopywaliśmy.

Faktycznie tak było. A prezes PiS był w czasie przemówienia bardziej stonowany niż w poprzednich miesiącach. W czerwcu przecież grzmiał w kierunku Obywateli RP, że "w Polsce jest ogromnie rozbudowana agentura obcych państw i musimy się z tym liczyć". Dwa miesiące później im już dziękował.

Przesilenie przed Pałacem

Wygaszenie emocji nie było planowane od dawna. Ogłoszenie decyzji o tym jest efektem burd na Krakowskim Przedmieściu, coraz większych kosztów zabezpieczenia marszu (760 tys. zł kłuje w oczy) i świadomości otoczenia prezesa, że ciągłe przywoływanie Lecha Kaczyńskiego przez Obywateli RP i opozycję Lecha wyprowadza prezesa PiS z równowagi.

Karol Karski: - Osoby protestujące przekraczają cywilizacyjne tabu, które obowiązuje w europejskiej kulturze. Nie obraża się pamięci zmarłych, nie szydzi się z modlących się za nich rodzin i przyjaciół oraz z ich bólu, nie zakłóca się uroczystości religijnych. Jest mi tych protestujących ludzi po prostu żal. Za jakiś czas będzie im po prostu wstyd.

Przesilenie przed Pałacem prezydenckim stało się faktem, bo policja ściągnęła i miesiąc temu, i teraz 2 tys. policjantów do ochrony miesięcznicy. A całą trasę wydzielono barierkami. Państwo pokazało swoją siłę i skuteczność, ale wizerunkowo jest to jednak kosztowne.

Decyzja: wygrać i się wycofać

Na Nowogrodzkiej zapadła decyzja, aby zakończyć miesięcznice, ale na własnych warunkach. Najpierw wygrać i wtedy się wycofać, co prezes PiS ogłosił 10 sierpnia. Komunikat jest klarowny. Po pierwsze: na kolejną rocznicę (kwiecień 2018 r.) mają stanąć dwa pomniki. I po drugie: wtedy mają być też na nowo wskazane przyczyny katastrofy smoleńskiej.

Karol Karski w rozmowie z nami zapewnia jednak: - Sygnały o zakończeniu miesięcznic po powstaniu trwałych upamiętnień nie są czymś zupełnie nowym, były formułowane o wiele wcześniej, choć nigdy dotąd nie padła tak konkretna deklaracja samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Dla nas nie była ona nagła i niespodziewana.

Jak podkreśla, "dzisiejsze miesięcznice są tymczasowym, prowizorycznym upamiętnieniem - to trwałe w formie pomników będzie symbolicznym zamknięciem trwającego okresu".

Oba postulaty - pomniki smoleńskie i przyczyny katastrofy - są jeszcze dalekie od realizacji. Karol Karski: - Do rocznicy katastrofy pozostało wystarczająco dużo czasu, aby powstały pomniki i aby dojść do podstawowych zrębów prawdy o katastrofie. A jeśli nie, to stopniowo będziemy do tego docierać.

Pomniki pod górkę

Wciąż trwa konkurs na projekty pomników. Przyjęto pięć propozycji pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego i dziewięć pomysłów na monument ofiar katastrofy - póki co to rysunki. Do września autorzy mają przedstawić miniatury swoich projektów.

Jeszcze w maju komitet ich budowy informował, że zebrano ok. 1,5 mln złotych. Na postawienie pomników na przy Krakowskim Przedmieściu musi się jeszcze zgodzić rada miasta.

Katastrofa z przyczynami

Prezes PiS mówił przed Pałacem Prezydenckim, że "słyszymy coraz to nowe komunikaty (podkomisji - red.)". Fakt, ale ostatni jest wyjątkowo zdawkowy i nie poparty dowodami. Jarosław Kaczyński wezwał jednak, aby w 8. rocznicę tragedii przedstawiono już "ostateczną odpowiedź", "jaka by ona nie była" na pytania o przyczyny katastrofy.

- I wtedy będziemy mogli powiedzieć, tak to się składa, po 96 marszach, a ofiar było przecież 96, będziemy mogli powiedzieć: kończymy, bo zwyciężyliśmy. Ale póki nie zwyciężymy, to nie skończymy. I nikt nie zdoła nam w tym przeszkodzić - dodawał.

Szef MON Antoni Macierewicz w czasie przemówienia prezesa trzymał się z tyłu - gdzieś w czwartym rzędzie, zasłonięty. Z wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej obóz PiS ma narastający kłopot. Zajmują się nią bowiem i prokuratura podległa Zbigniewowi Ziobrze, i podkomisja pod wodzą Antoniego Macierewicza. Prokuratorzy póki co ani słowem nie stwierdzili, że to zamach. A podkomisja jest niemal pewna, że wybuchła bomba. Dwa zespoły zmierzają do zupełnie innych ustaleń.

Droga daleka

Formalnie jednak podwładni Ziobry i Macierewicza współpracują. W ekshumacjach uczestniczą przedstawiciele podkomisji. - We wszystkich przeprowadzonych sekcjach zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, które zostały przeprowadzone na podstawie postanowienia wydanego przez prokuratora Zespołu Śledczego Nr I Prokuratury Krajowej, uczestniczył przedstawiciel podkomisji. W przypadku wnioskowania o taki udział każdy taki wniosek został uwzględniony przez prokuraturę - informuje PK w piśmie do Gazeta.pl.

Śledztwo prokuratorskie może potrwać bardzo długo. Same ekshumacje potrwają do połowy przyszłego roku. Na wyniki wszystkich badań i ekspertyz przyjdzie poczekać jeszcze dłużej. A to tylko jeden z elementów bardzo szeroko zakrojonego śledztwa. Z kolei badania podkomisji poza tym, że ich wiarygodność jest wątpliwa, nie dały jeszcze "uzgodnienia", czy Tu-154M w ogóle zderzył się z brzozą.

Zobacz także: Donald Tusk na przesłuchaniu w prokuraturze. Doszło do spięcia z dziennikarzem TVP

Więcej o:
Copyright © Agora SA