Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę zezwalającą na ratyfikację konwencji antyprzemocowej

Bronisław Komorowski podpisał ustawę zezwalającą na ratyfikację konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i w rodzinie. - Prezydent nie powinien kierować się tutaj żadnymi kalkulacjami politycznymi - mówił Komorowski. Zaznaczył, że nie jest to jednoznaczne z ratyfikacją samej konwencji - tę ma podpisać ?bez niepotrzebnej zwłoki?.

- Sprawa konwencji nie powinna być zakładnikiem kalendarza wyborczego. Powinna być rozstrzygana tak, jak wymaga tego interes państwa - mówił Bronisław Komorowski podczas konferencji prasowej w Poznaniu.

- Prezydent nie powinien kierować się tutaj żadnymi kalkulacjami politycznymi. Prezydent często musi podejmować decyzje niezależnie, czy jest to dla niego korzystne, czy niekorzystne wyborczo czy politycznie. Są sprawy, które trzeba załatwić - podkreślał. - W związku z tym podpisałem ustawę przyjętą przez polski parlament, umożliwiającą zakończenie ratyfikacji konwencji przez podpis prezydenta - oświadczył Bronisław Komorowski.

Sama konwencja "bez zwłoki"

Prezydent zastrzegł, że podpis pod ustawą zezwalającą na ratyfikację konwencji nie jest jednoznaczny z parafowaniem samej konwencji. Na ten ostatni już podpis jeszcze poczekamy. Jak długo? Nie wiadomo, głowa państwa nie jest tu ograniczona żadnymi terminami. - Czekam na dokumenty, które muszą być przygotowane przez rząd i przesłane do prezydenta. Czekam jednocześnie, poddając samą konwencję badaniom od strony prawnej. I pragnę poinformować, że po otrzymaniu tych dokumentów będę gotowy stosunkowo szybko podjąć ostateczną decyzję ws. ratyfikacji i podejmę ją bez niepotrzebnej zwłoki - zaznaczył prezydent.

Komorowski podkreślił, że jego zdaniem nie będzie prawnych przeszkód w ostatecznej ratyfikacji konwencji. - Nie widzę problemu ewentualnej niekonstytucyjności konwencji - zaznaczył. Wskazał też na kwestię wpływu konwencji na polski system prawny. - Tu badanie trwa, ale chciałbym przekazać, że dostrzegam raczej pozytywny wpływ na polskie prawo - mówił prezydent, zwracając uwagę na mechanizmy ścigania gwałtu z urzędu i możliwości usunięcia z mieszkania nie ofiary, ale sprawcy przemocy.

To Kaczyński wprowadził gender mainstreaming?

- Pozostaje kwestia użytych w konwencji pojęć i języka. Czasem w uproszczeniu mówi się, że to język genderowy - zauważył Komorowski. Zaznaczył, że dostrzega problem "niepełnego przystawania języka konwencji do polskich realiów". - Jednak tu nie chodzi o język. To nie kwestie językowe powodują rodzinne dramaty w niektórych polskich domach, chodzi o dodatkowe narzędzie walki ze złym, bolesnym, wstydliwym zjawiskiem - tłumaczył prezydent.

Komorowski zauważył też, że pojęcia związane z płcią kulturową pojawiły się w polskim prawodawstwie... za rządów PiS. - W 2007 r. wprowadzono do polskich przepisów podpisany przez Jarosława Kaczyńskiego program operacyjny "Kapitał Ludzki", gdzie jednoznacznie wprowadzono "gender mainstreaming". I nic dramatycznego się nie wydarzyło! Za tym szło zobowiązanie, że zasada gender mainstreaming będzie wdrażana na każdym etapie realizacji programu. Konia z rzędem temu, kto pokaże, że zastosowanie tego terminu przyniosło jakikolwiek negatywny skutek dla Polski i Polaków, dla fundamentów naszej narodowej tożsamości - stwierdził Komorowski.

Długa droga konwencji

Ustawę ratyfikującą konwencję antyprzemocową Sejm przyjął 6 lutego, niemal miesiąc później uczynił to Senat . Wystarczył tydzień, by ustawę o ratyfikacji podpisał prezydent. Teraz Bronisław Komorowski musi jeszcze ratyfikować samą konwencję.

Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r. Sejm uchwalił ustawę, w której wyraził zgodę na ratyfikację konwencji, na początku lutego. Konwencję podpisało 37 z 47 państw Rady Europy, w tym 23 z 28 należących do Unii Europejskiej. Ratyfikowało ją 16 krajów, w tym dziewięć będących członkami UE.

O ratyfikowanie konwencji apelowały m.in. organizacje kobiece

Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.

O ratyfikowanie konwencji apelowały organizacje kobiece, broniące praw człowieka oraz pomagające ofiarom przemocy, a krytykowały ją organizacje prawicowe i Episkopat Polski.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.