Kto wygra tegoroczne wybory? Według Artura Balazsa, byłego ministra rolnictwa, w rządach Tadeusza Mazowieckiego i Jerzego Buzka, wybory prezydenckie wygra Bronisław Komorowski, a parlamentarne PiS.
Szczególnie interesujące wydaje się to, co czeka nas po jesiennych wyborach. Bo jak przewiduje Balazs, Prawo i Sprawiedliwość wygra, ale to zwycięstwo może nic nie dać. Partia Jarosława Kaczyńskiego po prostu nie będzie mogła rządzić samodzielnie, bo nie ma zdolności koalicyjnej.
"PiS w swojej radykalnej opozycyjności nie myśli o perspektywie powyborczej, a więc o pewnym klimacie, który należy tworzyć już w czasie kampanii" - twierdzi Balazs. W jego opinii, jedynym możliwym koalicjantem będzie PSL. "A ta partia jest dziś najbardziej atakowana przez formację Jarosława Kaczyńskiego. Bardziej niż PO" - mówi polityk w rozmowie z weekendowym wydaniem "Rzeczpospolitej".
Przypomnijmy, prezes Kaczyński w listopadowym wywiadzie dla "Wprost" nazwał PSL jedyną w Polsce partią konsekwentnie prorosyjską". Ludowcy usłyszeli też od polityków PiS, m.in. że "opletli Polskę zieloną pajęczyną".
Już w maju czekają nas wybory prezydencie. Według wszystkich sondaży, niekwestionowanym liderem jest - Bronisław Komorowski. Gdyby potwierdziły się badania, Komorowski wygrałby w pierwszej turze, dalece dystansując kandydata Prawa i Sprawiedliwości - Andrzeja Dudę. Co do zwycięstwa urzędującego prezydenta przekonany jest też Balazs, partyjny kolega Komorowskiego z czasów Stronnictwa Konserwatywno Ludowego.
Zresztą, obecny prezydent - tak jak PSL - należy do grona najchętniej krytykowanych przez partię Jarosława Kaczyńskiego. Artur Balazs ocenia, że jesienią PiS może odczuć konsekwencje takiej taktyki. Jak przypomina, to właśnie prezydent powierza misję tworzenia rządu kandydatowi na premiera.
"Jarosław Kaczyński powinien starać się unormować relacje między PiS a prezydentem. W przeciwnym wypadku niepisana zasada, iż prezydent powierza misje tworzenia rządu liderowi partii wygrywającej wybory parlamentarne, może nie zostać uszanowana przez głowę państwa" - zasugerował były minister rolnictwa, w wywiadzie dla weekendowego wydania "Rzeczpospolitej".