Środowe posiedzenie Sejmu upłynęło pod znakiem awantury . A zaczęło się od Krystyny Pawłowicz, która jadła na sali plenarnej. Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu stwierdził, że Sejm zamienia się w bar mleczny. Jednak zdaniem Jacka Żakowskiego cała sytuacja jest odbiciem ogólnego upadku obyczajów.
Publicysta przypomniał, że posłanka Krystyna Pawłowicz jest profesorem i uczy studentów na jednej z prywatnych uczelni. - A, jak wiadomo, studenci uprawiają konsumpcję w salach wykładowych. Zdejmują buty, przychodzą ubrani, jakby właśnie udawali się na siłownię, a pachną, jakby stamtąd wracali. To polskie obyczaje początku XXI wieku. I one z innych sfer przenoszą się do parlamentu - mówił Żakowski.
"Polskie elity są przypadkowe" >>>
Prowadzący audycję zaznaczył, że nie jest zadowolony z tego, że prof. Pawłowicz "nie dostrzega różnicy" między zachowaniami studenta a zachowaniami posła w parlamencie. - Może teraz zobaczy tę różnicę - stwierdził.
- Dobrze, że ktoś postawił tamę. Bo zaraz prezydent wygłaszając orędzie noworoczne jadłby kanapkę popijając z gwinta. Dobrze się stało, że tama została postawiona, choć może w nazbyt spektakularny sposób. Pytanie, czy uda się tę tamę przesuwać w dół społeczeństwa - mówił Żakowski.
- Z czego się śmiejecie? Z siebie się śmiejecie - skwitował publicysta sejmową awanturę.