Piechociński tonuje euforię w PSL: Trzymajcie fason, bo pycha i głupota jest na krok przed upadkiem!

- Wygrać to wygrać, ale wygrać i nie przegrać to dopiero sztuka - tak, parafrazując Józefa Piłsudskiego, komentował rekordowy wynik wyborczy PSL Janusz Piechociński. W Poranku Radia TOK FM wskazywał, że ogromne poparcie dla ludowców to nie efekt pierwszego miejsca w wyborczych broszurach, ale ?filozofii PSL?.

W wyborach do sejmików wojewódzkich PSL zebrało rekordowe poparcie. 23,7 proc. dało ludowcom trzecie miejsce po PiS i PO. Zdaniem wielu komentatorów do świetnego wyniku PSL walnie przyczyniła się konstrukcja kart do głosowania. Na pierwszej stronie książeczek widniała właśnie lista ludowców.

Jedynka pomogła?

- Zarobiliście na pierwszym numerze - stwierdziła w Poranku Radia TOK FM Janina Paradowska. Jej gościem był Janusz Piechociński, wicepremier, minister gospodarki i szef PSL. Zdecydowanie odrzucał on tezę, że to właśnie pierwszeństwu w wyborczej książeczce zawdzięcza sukces swojej partii.

"Książeczki" zdecydowały o naszych samorządach? >>>

Piechociński przypominał, że w poprzednich wyborach samorządowych w 2010 roku pierwszy numer wśród komitetów wylosował SLD. I zajął czwarte miejsce, ustępując także PSL. - W wyborach europejskich pierwsza była Solidarna Polska. I powinna mieć co najmniej 7 proc., skoro jedynka tyle daje - wskazywał szef PSL. Partia Zbigniewa Ziobry zebrała 3,9 proc. głosów.

"Sprawdziła się filozofia PSL"

Gość Poranka Radia TOK FM przekonywał też, że wśród głosów nieważnych zdecydowaną większość stanowiły głosy puste. Nie były to więc, jak przytomnie zauważył Piechociński, głosy oddane na kandydatów PSL.

Zdaniem szefa PSL przeciwko tezie o roli "książeczek" świadczy też rozkład głosów zebranych przez kandydatów. - Gdyby występował syndrom jedynki, pierwszy na liście dostawałby 80 proc. głosów. A poza Adamem Struzikiem i Adamem Jarubasem pozostałe jedynki nie odbiegały od pozostałych na liście - mówił. Wyliczał głosy w okręgu podwarszawskim, wskazując, że były one rozłożone dość równomiernie.

- Wyborca znajdował kompletnych ludzi - podkreślał Piechociński. - Ktoś tu myli racje i nie rozumie, że sprawdziła się filozofia PSL. Mniej zawierzaj partiom, szyldom i numerom, a szczególnie w wyborach samorządowych zawierzaj włodarzom, głosuj na tych, których znasz - wskazywał.

Piechociński powtarzał, że jego ludzie od lat działają w samorządach, a sam odbył mnóstwo podróży po Polsce. Tymczasem, jak mówił, jego polityczni przeciwnicy niemal nie wychodzili ze studiów telewizyjnych.

- Po raz pierwszy tak mocno po rajdzie hofmanopodobnych, ludzie nie ufali kandydatom z telewizji, z wielkich tablic - mówił szef PSL. - Ludzie uwierzyli politykom, którzy poszli do nich i uścisnęli im rękę. Tylko tak można wytłumaczyć, że po chlapnięciu Marka Sawickiego, rozdętego do monstrualnych rozmiarów, 40 proc. rolników zawierzyło kandydatom PSL - podkreślał.

"Pycha i głupota jest na krok przed upadkiem!"

Paradowska przyznała, że wynik jest znakomity. - Ale w wyborach samorządowych zawsze macie lepszy niż w parlamentarnych - zauważyła. - Teraz jest o 8 proc. większy niż 4 lata temu! - zaznaczył Piechociński. - A po inaugurujących posiedzeniach rad powiatu zobaczy pani, jaki to wielki sukces! - cieszył się.

Prowadząca pytała, czy faktycznie PSL może zdobyć stanowiska starostów w nawet dwóch trzecich powiatów. - Po wyborach tonuję wszelką euforię - odparł Piechociński. - Mówię: wygrać to wygrać, ale wygrać i nie przegrać to dopiero sztuka - sparafrazował Józefa Piłsudskiego.

- Dlatego publicznie w Radiu TOK FM mówię do radnych, starostów i marszałków, nie tylko naszych: trzymajcie fason, bo pycha i głupota jest na krok przed upadkiem - zakończył Piechociński.

Więcej o:
Copyright © Agora SA