Tajemniczy ochroniarz Kaczyńskiego? Wg "Newsweeka", mężczyzna ma na koncie odsiadkę

W najbliższym otoczeniu prezesa PiS pojawił się człowiek, który ma na koncie odsiadkę w więzieniu - informuje "Newsweek". Co ciekawe, firma, która za 100 tys. zł miesięcznie zajmuje się ochroną Jarosława Kaczyńskiego tłumaczy, że mężczyzna zajmuje się tylko... rozwieszaniem plakatów.

Jak informuje "Newsweek", wśród ochroniarzy Jarosława Kaczyńskiego pracuje osoba z wyrokiem karnym i po odsiadce. Według informacji gazety, mężczyzna dwa lata temu był ścigany listem gończym. Mężczyzna jest widywany blisko Kaczyńskiego np. podczas obchodów miesięcznic katastrofy smoleńskiej.

Firma odpowiedzialna za ochronę prezesa Prawa i Sprawiedliwości tłumaczy, że Artur W. pracuje jako wolontariusz i zajmuje się robieniem plakatów.

Jak ustalił "Newsweek", mężczyzna został skazany za uporczywe niepłacenie alimentów. Kiedy nie reagował na wezwania kuratora i policji, sąd zdecydował o zamianie 90 godzin prac społecznych na karę 45 dni więzienia. W 2012 roku wydano za mężczyzną list gończy.

Wiceprezes firmy ochraniającej prezesa Kaczyńskiego przyznał, że nie wiedział o odsiadce Artura W. Jak tłumaczył, mężczyzna może uczestniczyć w obchodach rocznicy katastrofy smoleńskiej jako zwolennik Prawa i Sprawiedliwości. "Przecież PiS i "Gazeta Polska" też wystawiają swoje służby porządkowe" - argumentował w rozmowie z "Newsweekiem".

Rozmówcy tygodnika nie dziwi też to, że kiedy Artur W. pojawia się w otoczeniu prezesa Prawa i Sprawiedliwości, ma mikrofon ukryty pod marynarką i znaczek firmy ochroniarskiej w klapie. "Mikrofon mógł sobie kupić sam, a nasze znaczki rozdajemy różnym ludziom" - odpowiedział wiceszef firmy Grom Group.

Pierwsza na rynku biografia Jarosława Kaczyńskiego. Przeczytaj >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.