"Bardzo polityczny rząd". "Partyjne interesy, nie kompetencje". Paradowska, Lisicki i Miecugow oceniają gabinet Kopacz

- To rząd, który czyni Platformę jednością - ocenia gabinet Ewy Kopacz Janina Paradowska z "Polityki" w rozmowie z Tokfm.pl. Podobnego zdania jest Paweł Lisicki z "Do Rzeczy", jednak jego zdaniem źle wpływa to na kompetencje ministrów. - Bez rewelacji - kwituje Grzegorz Miecugow z TVN.

Ewa Kopacz przedstawiła swój nowy rząd. Zapytaliśmy troje publicystów, jakie są najsilniejsze i najsłabsze punkty jej gabinetu.

Janina Paradowska, "Polityka": To dobrze ułożony rząd. Bardzo polityczny, czyni PO jednością

- Najsilniejszym punktem jest sama pani premier. To fundamentalna zmiana: inna osobowość, inny sposób uprawiania polityki, ale na ile to się sprawdzi, tego nie potrafię powiedzieć.

To rząd, który czyni Platformę jednością. Symboliczny gest - z jednej strony Cezary Grabarczyk, z drugiej Grzegorz Schetyna - świadczy o tym, że premier postanowiła zamknąć etap podziałów. Jak powiedziała - wszystkie ręce na pokład. To dobre przesłanie.

Patrzę na zdjęcia i nie widzę dramatycznie słabych ministrów, może poza ministrem sportu, którego od dawna uważam za najsłabszy punkt kolejnych rządów. Grabarczyk jest lepszym fachowcem od sprawiedliwości niż Biernacki. Kluzik-Rostkowska jest bardzo dobrym ministrem edukacji. Wielką zagadką jest pani Piotrowska w MSW, w Sejmie nie dała się specjalnie zauważyć. Samo uzasadnienie, że czas na kobiety w resortach siłowych, co mi się akurat podoba, może być niewystarczające. Rozumiem, że Kopacz chciała tu mieć zaufaną osobę.

Oczywiście będziemy dyskutować o kwalifikacjach Grzegorza Schetyny, bo prezydent w Radiu TOK FM powiedział, że wymaga doświadczenia dyplomatycznego od kandydata. To już Jacek Rostowski miał o wiele większe doświadczenie. To polityczna nominacja, ale Schetyna jest silnym politykiem, szybko się uczy i potrafi zarządzać. A skoro sprawy europejskie obejmie prawdopodobnie biegły w nich minister Trzaskowski, trudno to ocenić.

Żal, że odszedł minister Sienkiewicz. On tworzył w rządzie intelektualną wartość dodaną, także dzięki unikatowemu doświadczeniu przebywania w MSW czy jego okolicach od przekształceń w 1999 roku.

To dobrze ułożony rząd, spełnia oczekiwanie zmiany, żeby się PO zjednoczyła i nie była rozrywana przez frakcje. Pod względem merytorycznym nie widzę dramatu. Niektórzy działacze dostali szansę sprawdzenia się, ale to na ogół ludzie doświadczeni w polityce, nie ma tu zaskoczeń, nieznanych fachowców. To rząd bardzo polityczny.

Paweł Lisicki, "Do Rzeczy": Decydowało godzenie partyjnych interesów, a nie kompetencje

- Ewie Kopacz udało się pogodzić interesy różnych frakcji w PO, o czym świadczy pojawienie się Schetyny i Halickiego. Rozumiem, że interesy różnych grup, czyli Grabarczyka, Schetyny, Komorowskiego, zostały pogodzone. I to jest mocna strona. Słaba strona jest z nią silnie związana: w związku z tym, że decydowała myśl o pogodzeniu różnych grup interesów partyjnych, mniej dobierano osoby pod kątem ich kompetencji. Różne dobre rzeczy można powiedzieć o Schetynie, ale na pewno nie to, że do tej pory miał cokolwiek istotnego do powiedzenia w sprawach zagranicznych. Szef MSZ, który nie ma żadnego doświadczenia, to osłabienie dla pozycji Polski.

Dobrze, że Tomasz Siemoniak został wicepremierem. Całkiem dobrze radzi sobie w MON, a w sytuacji konfliktu, niebezpieczeństwa dla Polski, element ciągłości jest ważny. Co do pozostałych, pojawiła się postać Teresy Piotrowskiej w MSW. Postać nieznana, a ministerstwo bardzo trudne, ze służbami specjalnymi i policją. Może ten eksperyment się sprawdzi, ale niepokoi mnie jego uzasadnienie: że w wielu krajach europejskich w resortach siłowych pojawiły się kobiety. To nie jest poważne uzasadnienie, wolałbym, żeby wskazano, że pani Piotrowska coś w tej dziedzinie osiągnęła.

Boję się, czy ten rząd do końca zdaje sobie sprawę, w jak trudnej geopolitycznej sytuacji znalazła się obecnie Polska.

Grzegorz Miecugow, TVN: Bez rewelacji

- Trudno mi znaleźć powód, dla którego Sikorski został zastąpiony Schetyną. Jeśli chce się wciągnąć Schetynę w krąg władzy i zastosować manewr, który Tusk zastosował z Gowinem, że lepiej mieć go w rządzie, to niekoniecznie na tym stanowisku. Schetyna był niezłym szefem MSW i zrozumiałbym, gdyby wrócił na to stanowisko. Stawianie go na czele MSZ, zwłaszcza w obecnym kontekście światowym, jest zaskakująco dziwne.

Jeśli w ogóle trzeba było robić coś ze Schetyną, to mianować go marszałkiem Sejmu, którym już był. Sikorski nie ma predyspozycji do bycia marszałkiem, zbytnio gra na siebie, jest zbyt bufonowaty. To, co nie przeszkadza Sikorskiemu w szefowaniu dyplomacją, przeszkadza w byciu marszałkiem.

Zaskoczeniem jest dla mnie, że ocalał Arłukowicz. To jest facet, który przez trzy lata nie zrobił nic, zwłaszcza że był takim wytrawnym krytykiem pani Kopacz na stanowisku minister zdrowia.

Żal mi pana Trzaskowskiego. On poświęcił dla rządu ciepłą posadę w Brukseli, zabrano mu możliwość kandydowania na następną kadencję. To zdolny i inteligentny człowiek i nie wiedzieć dlaczego stracił stanowisko.

Plusem jest to, że po pewnym zmęczeniu Tuskiem, bo takie zmęczenie było, przychodzi, co prawda na rok, nowa odsłona. A ta zawsze ma pewne plusy, pewne czyste strony. Poczekajmy jednak do exposé. Generalnie: bez rewelacji.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.