Człowiek, który uciekł z obozu w Korei Północnej: "Ludzie umierają tam z głodu, a władza buduje pola golfowe"

Shin Dong-hyuk jest jedyną osobą, która urodziła się i wychowała w obozie dla więźniów politycznych, a której udało się stamtąd uciec. Teraz działa na rzecz obrony praw człowieka w Korei Północnej. Wydał książkę pt. "Ucieczka z Obozu 14.".

W Korei Północnej określenie "prawa człowieka" jest nieznane - tłumaczy Shin Dong-hyuk na łamach CNN . Reżim utrzymuje, że życie w Korei Północnej jest wspaniałe, nie może dochodzić do łamania praw człowieka, a więc nie wyjaśnia się nawet, że mogłoby tak być.

"Reżim zaprzecza też istnieniu obozów dla więźniów politycznych. Zaprzeczają, chociaż w obozach rodzą się dzieci, od urodzenia przygotowywane do więziennego życia" - relacjonuje były więzień.

Zauważa też, że władze Korei Północnej zastraszają działaczy, którzy chcą zwiększyć świadomość Koreańczyków na temat praw człowieka, i atakują osoby, które zeznawały na ten temat przed komisją ONZ. Tych ostatnich nazywają "mętami społecznymi".

Relacja Shin Dong-hyuk'a została przez reżim skomentowana jako oparta na kłamstwach, a on sam również został ogłoszony mętem.

Obozy pracy nie istnieją

Zdaniem Shina Korea Północna powinna umożliwić przeprowadzenie kontroli w obozach przez takie organizacje jak Amnesty International, Human Rights Watch czy ONZ. W skład delegacji powinny wchodzić też osoby, którym udało się z obozu uciec. "Reżim wprawdzie przyznał niedawno, że obozy pracy istnieją, ale zapewnił, że więźniowie mają się tam 'doskonalić przez zmianę mentalności i spojrzenie na swoje złe czyny'" - wyjaśnia Shin.

ONZ opublikowała w tym roku raport na temat sytuacji praw człowieka w Korei Północnej. W Zgromadzeniu Ogólnym ONZ brali udział m.in. sekretarz stanu USA John Kerry i Komisarz ONZ ds. praw człowieka Zeom Ra'ad Al. Hussein. Ministrowie spraw zagranicznych Japonii i Korei Południowej zażądali poprawy warunków życia Koreańczyków.

Apel do społeczności międzynarodowej

"Reżim używa taktyk dyplomatycznych, by uniknąć nacisków społeczności międzynarodowej dotyczących ambicji nuklearnych Kima, prób rakietowych i łamania praw człowieka" - pisze mężczyzna.

Jak mówi, niektórzy uważają, że ostatnie działania i gesty ze strony reżimu północnokoreańskiego mogą doprowadzić do negocjacji w sprawie broni nuklearnej między Koreą Północną i Południową, USA, Chinami, Japonią oraz Rosją. Wysiłki społeczności międzynarodowej pozostają jednak bezskuteczne, bo władze cały czas prowadzą testy jądrowe.

"Mimo chwilowego rozprężenia trudno oczekiwać zmiany w działaniach reżimu" - stwierdza i dodaje, że kwestie praw człowieka również powinny zostać poruszone na rozmowach sześciostronnych. "Inne kraje muszą wykazać zainteresowanie tematem i aktywnie włączyć się w działania" - apeluje.

Zakładnicy reżimu

"Rodzina dyktatora może swobodnie podróżować, kiedy zwykły mieszkaniec Korei Północnej nie może korzystać ze swobody podróżowania. Ludzie umierają z głodu, kiedy władze wyrzucają pieniądze na budowę bezużytecznych pól golfowych i zarabiają na turystyce" - pisze zrezygnowany Shin Dong-hyuk.

Były więzień podkreśla, że władze ogłaszają, że obywatele z własnej woli wybrali system Korei Północnej i są w niej szczęśliwi. "Ludzie nie wybierają systemu, który głodzi i zabija swoich obywateli" - komentuje.

Strona rządowa reżimu Kim Dzong Una opublikowała nagranie, na którym ojciec Shin Dong-hyuk'a stwierdza, że relacje syna to kłamstwa. Co więcej, Sin Kyong Sop zaprzecza temu, by żył w obozie politycznym.

"Kocham mojego ojca. On jest zakładnikiem reżimu. Niezależnie od tego, co zrobią, nie zasłonią moich oczu i nie zamkną moich ust" - podsumowuje.

Więcej o:
Copyright © Agora SA