"Byłem u separatystów. Dostają wsparcie Rosji. Na własne oczy widziałem czołgi... Donbas to region stracony na zawsze"

- Moje sympatie są po stronie Ukrainy. Ale będąc w Donbasie, bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że ten region już nigdy nie będzie Ukrainy - mówił w audycji OFF Czarek Jan Hunin, belgijski dziennikarz pracujący dla holenderskiego dziennika "De Volkskrant".

Hunin wrócił niedawno z Ukrainy, gdzie przygotowywał materiały o terenach zajmowanych przez prorosyjskich separatystów. Jak mówił w rozmowie z Cezarym Łasiczką, miał dużą styczność z ludźmi dążącymi do oderwania wschodu Ukrainy. - Byłem na "wycieczce" z separatystami - opowiadał. - Zdobyli pewien teren i chcieli nam go pokazać. Zrobili demonstrację, zaczęli strzelać karabinami. Wcześniej mogliśmy jeździć czołgami... Mnie też proponowali, żebym strzelał w powietrze.

- Spotkałem wśród separatystów dużo miłych ludzi, miałem dobre kontakty - kontynuował Hunin. - Ale pierwsza styczność z separatystami była negatywna - zostałem aresztowany i mówili, że jestem szpiegiem. W pewnym momencie znaleźli w internecie moje artykuły z lutego, kiedy po powrocie z Ukrainy niezbyt pozytywnie pisałem na temat Janukowycza. Ale skończyło się dobrze - wypuścili mnie. Od tamtego czasu byłem dobrze traktowany przez separatystów.

"Oni w to wierzą..."

- Ci separatyści wierzą w to - słusznie czy nie - że jest źle na Ukrainie, że rząd w Kijowie jest faszystowski - opisywał Hunin. - I tak, dostają poparcie ze strony Rosji. To źle. Widziałem to na własne oczy, jak czołgi przekraczają granicę. Spotkałem też Czeczenów w miejscu, gdzie był zestrzelony boeing...

- Jak przejeżdżaliśmy przez tamte tereny, zatrzymał nas separatysta. Obok na ziemi leżała jakaś osoba. Na początku myślałem, że to ktoś martwy, ale szybko okazało się, że jest pijany. Ten, który nas zatrzymał, chciał, żeby zawieźć pijanego do ich siedziby. I tak zrobiliśmy. W tej ich siedzibie widziałem dużo Czeczenów. Czekali tam, żeby iść na front po stronie separatystów. Jeden miał na imię Umar. W bagażniku pokazywał mi pociski, granaty. I chciał wziąć mój plecak, żeby to nosić. Ale odmówiłem.

- Moje sympatie są po stronie Ukrainy. Ale będąc w Donbasie, bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że ten region już nigdy nie będzie Ukrainy. To region stracony na zawsze - podsumował gość Cezarego Łasiczki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.