"Obsługiwanie światowych przywódców podczas obiadu to poważna sprawa. Okazuje się, że nie ma tu miejsca na 'blondynki' czy kobiety w sukienkach" - pisze "The Independent" .
Przywódcy 53 państw świata zjechali do Hagi, gdzie rozmawiają o walce z nuklearnym terroryzmem. Holenderskie media zwróciły jednak uwagę nie na VIP-ów, a... obsługujący ich personel.
Zajmująca się cateringiem podczas szczytu firma postanowiła, że gości na sali plenarnej będą obsługiwać wyłącznie mężczyźni powyżej 25. roku życia. - Jeśli obsługą zajmuje się 20 dżentelmenów i 3 platynowe blondynki, to psuje wizerunek - stwierdził w rozmowie z jedną z holenderskich gazet Hans van der Linde, szef rzeczonego przedsiębiorstwa.
- Personel powinien działać z tak dalece posuniętą powściągliwością, jak to tylko możliwe. Nie można tego osiągnąć za pomocą kilku ślicznych, zwracających na siebie uwagę kobiet - dodał van der Linde. Rzecznik szczytu przyznał, że firmy obsługujące zaplecze proszono o maksymalną jednolitość personelu.
Pytany przez "The Independent" ekspert od protokołu stwierdził, że decyzja o niewpuszczaniu żeńskiej obsługi na salę ma zapobiec... "rozpraszaniu uwagi" delegatów. Zwraca też uwagę na obecność gości z konserwatywnych krajów arabskich.
Skandal? Warto zwrócić uwagę, że i bez kelnerek na sali plenarnej nie przebywa zbyt wiele kobiet. Wśród ponad 50 delegatów, na szczycie obecnych jest pięć liderek: Angela Merkel, kanclerz Niemiec, Helle Thorning-Schmidt, premier Danii, Julie Bishop, szefowa australijskiej dyplomacji, Dalia Grybauskaite, prezydent Litwy i Erna Solberg, premier Norwegii.