Applebaum o PRISM: Naprawdę, bardzo staram się zrozumieć, dlaczego wszyscy są zszokowani

- Wszyscy znamy wyskakujące w przeglądarkach reklamy, tak niesamowicie pasujące do tego, co dziesięć minut temu wyszukiwaliśmy przez Facebook. Jeśli nie przejmujemy się tym, że korporacje wykorzystują nasze dane, żeby zarabiać, dlaczego przejmujemy się, kiedy rząd USA robi to samo, żeby łapać terrorystów? - zastanawia się Anne Applebaum

"Naprawdę, bardzo staram się zrozumieć, dlaczego wszyscy są zszokowani - zszokowani! - informacjami o tym, że rząd USA pomaga sobie danymi generowanymi przez Google'a, Facebooka i Twittera" - pisze w "The Spectator" Anne Applebaum .

Publicystka przypomina o reklamach wyskakujących w naszych przeglądarkach "niesamowicie pasujących" do tego, co akurat wyszukiwaliśmy 10 minut wcześniej choćby na Facebooku. I zaraz potem pyta: jeśli nie przejmujemy się tym, że korporacje wykorzystują nasze dane, żeby zarabiać, dlaczego przejmujemy się, kiedy rząd USA robi to samo, żeby łapać terrorystów?

Jej zdaniem wygląda jednak na to, że skandal będzie się rozwijał aż do następnego "bostońskiego bombera" albo zabójców z Woolwich.

A skąd brytyjski rząd...?

Jednocześnie Applebaum zwraca uwagę na inny kraj. "Dżochar Carnajew (...) pisał na swoim profilu na Facebooku (...) 'Nie ma innego Boga niż Allah, niech to wybrzmi w naszych sercach'. Dwa tygodnie temu Theresa May (minister spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii - red.) chwaliła się, że 5,5 tys. podobnie 'radykalnych treści' zostało usuniętych z internetu (...). Wszyscy przytaknęli. Ale w jaki sposób brytyjski rząd znalazł te 5 500 'radykalnych treści'? Wpisując 'nienawiść do Wielkiej Brytanii' w wyszukiwarkę Google'a?" - pyta publicystka.

Czytaj cały wpis Anne Applebaum >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.