"Skala narodowej histerii i patriotyczno-godnościowego nabzdyczenia więcej niż o występku szefa FBI mówi o nas samych" - pisze w "Newsweeku" Tomasz Lis. Publicysta komentuje w ten sposób burzę wokół słów Jamesa Comeya, szefa FBI, który zasugerował, że Polska była "współwinna" Holocaustu .
Lis krytykuje polityków i dziennikarzy, że dali się "rozhuśtać tanimi emocjami". "W atmosferze groteskowej histerii miarą patriotyzmu stało się nie wyrażenie jakiejś sensownej myśli, ale wykrzyczenie gromkim głosem niepohamowanego oburzenia" - zauważa.
"Nasze narodowe ego tradycyjnie lewituje między dolinami kompleksów a szczytami narcyzmu. Gdy nas chwalą, narcyzm eksploduje, gdy nas ganią, kompleks wyje z bólu" - wskazuje Lis. I dziwi się, że polska duma jest tak słaba akurat w czasach, gdy jest uzasadniona jak nigdy - choćby przez polskie zwycięstwo nad komunizmem.
Cały felieton w najnowszym "Newsweeku".