Grand Press za aferę taśmową. Żakowski "wysadza się w powietrze": "Nie widzę dla siebie miejsca w tym jury"

Jury Grand Press zdecydowało, że nagrodę w kategorii news otrzyma "Wprost" za aferę taśmową. Jacek Żakowski, który zasiada w kapitule, zareagował stanowczo: "Wtedy powiedziałem: to ja wychodzę, nie widzę dla siebie miejsca w tym jury. Bo moim zdaniem to był materiał PR-owski" - mówi w wywiadzie dla "Newsweeka".

O "wysadzaniu w powietrze" dziennikarz mówi w kontekście wojny między "PiS i anty-PiS", jednak - jak przyznaje - odmawia udziału w wojennej konwencji. "Czasem ulegam. I są takie momenty, kiedy się trzeba wysadzić" - przyznaje.

Pytany o ostatnie "wysadzenie", tłumaczy, że taka sytuacja była na posiedzeniu jury Grand Press. Jury zdecydowało, że nagrodę w kategorii news otrzyma "Wprost" za aferę taśmową. "Wtedy powiedziałem: to ja wychodzę, nie widzę dla siebie miejsca w tym jury. Bo moim zdaniem to był materiał PR-owski. Ale wysadziwszy się w powietrze, usłyszałem od kilku kolegów, że jesteśmy w stanie napisać votum separatum od tego werdyktu. No i we trójkę udało nam się napisać" - dodaje.

"Metoda straszna, krzywda tysięcy ludzi..."

W rozmowie z Piotrem Najsztubem Żakowski zastanawia się też, czy Jarosław Kaczyński ma szansę "odnowić" naszą demokrację. Choć, zdaniem dziennikarza, prezes PiS "nie ma szans na pozytywny bilans rządów", to można wskazać kilka jego słusznych działań, m.in. zamknięcie sprawy lustracji.

"Metoda straszna, krzywda tysięcy ludzi, cierpienie... Nie wiem, jak można sobie coś takiego wziąć na sumienie" - mówi Żakowski o tym osiągnięciu rządów PiS. Jednocześnie przyznaje, że "każdy polityk ma swoje wady i zalety". "Hitler jest nie do przyjęcia, chociaż zbudował autostrady" - dodaje.

A czy do przyjęcia jest Jarosław Kaczyński z ceną jego metod? "Mnie się wydaje, że jest na granicy. Nie jestem uczestnikiem histerii, że świat się zawalił. Nie - nie zawalił się" - kwituje publicysta.

Przyjdzie PiS i was zje

Inną zasługą prezesa PiS jest "definitywne wykończenie" Ligi Polskich Rodzin, którą Żakowski nazywa "bardzo szkodliwym politycznym bytem". Jego zdaniem Kaczyński pełni też funkcję "strachu bożego" i czyhającego "potwora".

"I tylko się dziwię, że tak słabo mobilizuje - w PO wiedzą, że jest potwór i czyha, a nie są w stanie wziąć się do roboty i na przykład jakoś w miarę sensownie ustawić spraw w służbie zdrowia. Nawet fakt, że idzie ten potwór, nie jest w stanie Arłukowicza zmusić, żeby przygotował jakiś plan, przedyskutował go ze szpitalami, z lekarzami" - zauważa Żakowski i dodaje: "Może uważają, że jest niegroźny? Albo mają poczucie, że potwór im i tak nic nie zrobi, nawet jak będzie rządził, bo jest konsens bezkarności".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.