Po reformie emerytalnej z 1999 roku i przejściu z systemu zdefiniowanego świadczenia (dostajemy określoną sumę niezależnie od tego, ile uzbieraliśmy) do systemu zdefiniowanej składki (dostaniemy taką emeryturę, na jaką pozwalają nasze składki), wiadomo było, że wysokość emerytur spadnie. Jak pisała jednak niedawno "Gazeta Wyborcza" , mało kto spodziewał się, że spadek będzie tak bolesny.
Przykład? Jeśli stara emerytura wynosi 3036 zł brutto, nowa to już tylko 1856 zł brutto. Różnica to 1200 zł. "Różnice między nowymi i starymi świadczeniami są zbyt duże i po prostu nie będą społecznie akceptowane" - alarmował w "Gazecie Wyborczej" Łukasz Wacławik z AGH.
Czy Polacy są więc skazani na biedę na emeryturze? "Nie, ale pod warunkiem że będziemy pracować i płacić składki" - mówi "Rzeczpospolitej" Zbigniew Derdziuk, szef Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Derdziuk zaprzecza, że w najbliższych latach wysokość emerytury zmaleje z 60 do 30 proc. ostatniej pensji. "Jeśli będziemy pracować do emerytury przez 45 lat, możemy się spodziewać, że nasze świadczenie wyniesie ok. 50 proc. ostatniej pensji. Na dzisiejsze warunki to około 1,9 tys. zł" - przekonuje. Jednocześnie jednak przyznaje, że wyliczenia te dotyczą "statystycznego Polaka" zarabiającego średnią pensję i odkładającego składki emerytalne przez 45 lat.
"Stary system był bardziej hojny. Nowy jest sprawiedliwszy - dostaniemy z niego tylko tyle, ile wpłacimy" - ocenia Derdziuk. Przypomina o sporym deficycie ZUS - co trzecia złotówka na emerytury pochodzi nie ze składek, ale z budżetu państwa. "Żyliśmy i cały czas żyjemy na kredyt" - zaznacza szef ZUS, mówiąc o nieuchronności reformy emerytalnej.
Prowadzący wywiad Bartosz Marczuk przytacza pomysł PSL, aby emerytury waloryzowane były nie procentowo, a kwotowo, co pomóc ma uboższym osobom. "ZUS jest od tego, by zrealizować zalecenia, a nie recenzować rząd" - dystansuje się Derdziuk. A może to droga do tzw. emerytury obywatelskiej, zakładającej równe świadczenie dla wszystkich obywateli? "Nie sądzę" - ucina Derdziuk.
Cała rozmowa w najnowszej "Rzeczpospolitej".