LOT organizuje aukcje pozostawionych bagaży. Bitwa o prawdziwe skarby czy zagubione brudne skarpety?

Aukcje bagaży nieodebranych przez pasażerów to nowy pomysł PLL LOT. Cena wywoławcza poszczególnych toreb i plecaków ma zaczynać się od 10 zł. A w środku? Niespodzianka.

Lotowskie aukcje bagaży ruszają 15 lutego. Wtedy, w siedzibie PLL LOT przy ul. 17 stycznia 39 w Warszawie, rozegra się pierwsza bitwa. Żeby wejść na licytację, trzeba mieć jednak bilet - kosztuje 10 zł od osoby. Niestety, na pierwszą aukcję w internetowym sklepie przewoźnika czyli Airkiosku już się skończyły.

W regulaminie aukcji możemy przeczytać, że trafią na nią nieodebrane rejestrowe bagaże pasażerów wraz z zawartością. Walizki i plecaki wcześniej przeszły kontrolę straży granicznej i służb celnych, więc nie trzeba się obawiać, że przyjdzie nam jeszcze zapłacić za nie np. cło. Ciekawy jest natomiast punkt:

"Sprzedawca umożliwi zapoznanie się ze stanem Bagażu przed rozpoczęciem sprzedaży na ustalonych przez siebie warunkach."

Nie udało mi się znaleźć, na jakich warunkach będzie odbywało się to "zapoznanie". Zakładam, że chodzi o stan zewnętrzny, bo z opisu wynika, że do środka raczej nie będzie można zaglądać.

Nagie stewardessy, Gandalf za sterami - nietypowe instrukcje bezpieczeństwa >>>

Warto też wrócić uwagę na zapis:

"W przypadku ujawnienia w Bagażu, a przed jego wydaniem nabywcy, przedmiotów, których posiadanie jest zabronione, takie rzeczy zostaną przez Sprzedawcę usunięte i postąpi on z nimi zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Taki sam obowiązek obciążą nabywcę, jeżeli ujawnienie nastąpi po wydaniu Bagażu".

Na zakup walizki wypełnionej po brzegi kokainą przemyconą z Kolumbii bym więc raczej nie liczył. Pewniejsze jest to, że trafią się "brudne gacie". Tym bardziej że każdy wystawiony na licytację przedmiot wcześniej jest komisyjnie sprawdzany.

Skąd te walizki?

Bagaże zalegają w magazynach LOT-u od 2011 roku. Wcześniej linie lotnicze takie zguby po prostu utylizowały. Ale teraz chcą dać im szansę posłużyć nowym właścicielom. Międzynarodowe przepisy dotyczące lotnictwa i pasażerów, które obowiązują także w Polsce (m.in. konwencja montrealska), nakładają na linie lotnicze obowiązek przechowywania zagubionych czy zapomnianych rzeczy przez dwa lata. W tym czasie przewoźnik musi dołożyć wszelkich starań, by znaleźć właściciela bagaży.

Celnicy i służby lotniskowe komisyjnie otwierają wtedy walizkę, przeszukują, by znaleźć choćby wizytówkę, numer telefonu czy jakiś adres. Kiedy nie udaje się namierzyć właściciela, bagaż trafia na długie miesiące do magazynu. A potem albo do pieca, albo, tak jak teraz, na licytację.

Aukcje bagażu: polowanie na skarby lub brudne gacie

Do tej pory podobne aukcje bagaży znaliśmy głównie z programu "Walka o bagaż" emitowanego na Discovery Channel. Tam kilkuosobowa grupa ekspertów jeździ po najróżniejszych aukcjach i kupuje w ciemno zagubione torby, walizki. Najczęściej intuicja ich nie zawodzi i trafia im się droga biżuteria, sprzęt elektroniczny, które później z zyskiem sprzedają. Delikatnie mówiąc, mam jednak poważne wątpliwości, na ile ten program oddaje rzeczywistość, a na ile jest wyreżyserowany.

Aukcje rzeczy z zagubionych paczek w Koluszkach organizowała też Poczta Polska. Z tym że tam przesyłki były najpierw otwierane, a później licytowana była ich zawartość - co prawda można było trafić na całkiem niezłe okazje, ale to już nie ta sama zabawa. Tutaj mamy jednak element ryzyka, niepewności... chciałoby się powiedzieć: hazardu.

Aukcje bagaży organizowane przez LOT mają wyglądać inaczej - można się jednak zastanawiać, czy torby będą w takim stanie, jak oddali je przy odprawie właściciele, czy też ktoś w nich wcześniej pogrzebie, wyjmie co bardziej wartościowe rzeczy, a dla licytujących zostaną tylko brudne gacie i stara szczoteczka do zębów. Ta pierwsza aukcja bagaży będzie więc swego rodzaju testem, egzaminem, czy w ogóle warto w ogóle chodzić na takie imprezy.

Ja postanowiłem przekonać się na własne oczy i mam już bilet. Jeśli ceny nie poszybują w jakieś astronomiczne rejony, postaram się też kupić przynajmniej jedną walizkę, więc po 15 lutego możecie się spodziewać na naszym blogu kropkinamapie.pl relacji z opisem, czy udało się coś ciekawego znaleźć w środku, czy skończyłem ze wspomnianymi brudnymi gaciami.

Pytaliśmy LOT o to, co znajdzie się na aukcji

W samolotach ludzie zostawiają różne rzeczy. Książki, elektronikę, parasole - to wszystko trafi na aukcję. - Druga cześć to bagaże rejestrowane, czyli te walizki, torby i plecaki, których ktoś nie odebrał, a właściciela nie dało się ustalić - wyjaśnia Barbara Pijanowska-Kuras z PLL LOT. - Bardzo dużo znajdujemy w samolotach także zabawek czy sprzętu rehabilitacyjnego, wózków czy lasek. To przekazujemy na aukcje charytatywne - dodaje.

LOT zapewnia także, że każdy z bagaży jest dokładnie sprawdzany i biorący udział w licytacjach nie będą mieli przykrych niespodzianek, czyli starej lub zepsutej żywności, nielegalnych czy niebezpiecznych substancji.

*Tomasz Nowak - podróżnik, współautor bloga Kropki na mapie

Więcej o:
Copyright © Agora SA