Bakterie kałowe w wodzie święconej? Sanepid: "Nie mamy wstępu do kościołów". Ksiądz: "Woda jest brudna, bo nie myjemy rąk"

Bakterie kałowe i pałeczki E. coli można znaleźć w... wodzie święconej. Do takich wniosków doszli austriaccy badacze. Czy tak jest i w polskich kościołach? Sanepid nie wie, gdyż nie ma do nich wstępu. Franciszkanin, ojciec Jan Szewek, tłumaczy: - Woda jest brudna, bo nie myjemy rąk.

Austriaccy naukowcy przeanalizowali jakość wody z 21 "świętych" źródeł i 18 kropielnic w austriackich kościołach i kaplicach. Tylko 14 proc. próbek nie wykazało żadnych zanieczyszczeń bakteriami E. coli. A jak jest w polskich kościołach?

Sanepid: "Nie mamy wstępu do kościołów"

Oficjalnych danych nie ma, bo sanepid święconej wody badać nie może. - Nie mamy wstępu do miejsc kultu. Ani do kościołów katolickich, ani do innych miejsc związanych z religią - tłumaczy rzeczniczka krakowskiego sanepidu Elżbieta Kuras. - Wszelkie działania Kościoła w porozumieniu z państwem ustalane są na zasadzie konkordatu, my nie zostaliśmy ujęci w tych działaniach.

Jednak zdaniem pytanego przez nas franciszkanina, problemem nie są przepisy, ale brak higieny. - Wystarczy zobaczyć, ile osób wychodzi z publicznych toalet i nie myje rąk, później przychodzą do kościoła, więc nie ma się czemu dziwić - twierdzi ojciec Jan Szewek. - Myślę, że większym problemem niż woda święcona jest to, że potem kupują jedzenie, choćby w fast foodzie, i tymi rękami je jedzą. Przecież w kościele tylko się żegnają, dotykając czoła, piersi i ramion - dodaje.

O przypadku zatrucia wodą święconą w swojej 22-letniej karierze duchownego nie słyszał. Ale uważa, że ostrożności nigdy za wiele, więc wodę w kropielnicach trzeba jak najczęściej wymieniać. Jak często jest wymieniana? Takich danych też nie ma. - Zależy od księdza w danej parafii - mówi ojciec Szewek. - To kwestia kultury i czystości danego kapłana, jeśli chce, może po każdej mszy świętej nalewać nową wodę, ale to tak, jakbyśmy się zapytali, jak często ktoś się kąpie. Ja to robię codziennie, ale znam ludzi, którzy myją się raz na tydzień - uśmiecha się.

A może dozowniki?

Naukowcy z Austrii sprawdzili 21 miejsc. Po rocznych badaniach wykazali, że aż 86 procent próbek było skażonych. Znaleźli m.in. bakterie E. coli, enterokoki i Campylobacter - wywołujące biegunkę i wysoką gorączkę. Polskie kropielnice zapewne niewiele różnią się od austriackich.

- Rozwiązaniem może być mała domowa kropielnica, jaką widziałem w wielu katolickich domach przy drzwiach wyjściowych - można się wtedy przeżegnać, wychodząc do pracy, i tym samym przywołać symbolicznie bożą pomoc - twierdzi o. Szewek. Poza tym katolik nie ma obowiązku żegnania się wodą święconą. To jedynie symboliczne przypomnienie chrztu świętego i zobowiązań, które płyną z tego sakramentu.

Na higieniczny pomysł wpadł też pewien włoski kapłan, który wymyślił specjalny dozownik wydzielający wiernym krople bez konieczności zanurzania dłoni w kropielnicy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.