Łódź: Badania tomografem i rezonansem magnetycznym do kosza

REKLAMA
Pacjenci, którzy wybierają się na badania tomografem komputerowym i rezonansem magnetycznym nie mogą mieć żadnej pewności, że zostaną prawidłowo zdiagnozowani. W jednej trzeciej pracowni w regionie łódzkim wyniki badań są kompletnie nieczytelne - alarmuje wojewódzki konsultant ds. radiologii.
REKLAMA

- Dwadzieścia procent badań wykonywanych w niektórych szpitalach jest niediagnostycznych i wymaga powtórzenia na innym sprzęcie - przyznaje prof. Ludomir Stefańczyk, wojewódzki konsultant ds. radiologii. Wielu szpitali nie stać na najnowocześniejszy sprzęt do diagnostyki, dlatego badania robi się na przestarzałej aparaturze.

REKLAMA

Prof. Stefańczyk zdradza, że jest mnóstwo przypadków złej diagnostyki. - Mamy w rozpoznaniu świadomość poszukiwania patologii, ale po wykonaniu badania stwierdzamy, że tego czego poszukiwaliśmy nie widać, ale też nie widać niczego innego. Spotkałem się już z przypadkiem, gdzie we wzór opisu badania wprowadzono formułkę informującą, że aparat jest niesprawny i konieczne jest powtórzenie badania w innej placówce. Dla pacjenta oznacza to dodatkowy stres, wydłużenie oczekiwania na prawidłową diagnozę i leczenie.

Do szpitala im. Barlickiego z innych placówek stale trafiają badania wymagające powtórki. Są to najczęściej badania z zakresu diagnostyki obrazowej ośrodkowego układu nerwowego i jamy brzusznej. - Zły wynik badania u pacjenta, który nie ma żadnej choroby stanowi zagrożenie dla jego życia - alarmuje dyrektor szpitala prof. Piotr Kuna. - Zdarza się, że choroby nie ma lub jest inna albo rozpoznawane są nowotwory złośliwe, po czym okazuje się że nie są złośliwe.

Zdaniem prof. Kuny to NFZ powinien domagać się dobrej jakości sprzętu i badań od szpitali. Fundusz jednakowo płaci za badania złej jak i dobrej jakości. Powtórny zabieg kosztuje, co oczywiste dwa razy więcej. Bywa, że pod koniec roku brakuje pieniędzy na badania dla pozostałych pacjentów.

- Fundusz nie ma specjalistów, którzy mogliby ocenić jakość zdjęć - mówi Anna Leder z łódzkiego oddziału NFZ. - Jeżeli świadczeniodawca powie nam, że ma tomograf albo rezonans, po obejrzeniu sprzętu kupujemy świadczenia, ale nie mamy jak sprawdzić jakiej jakości zdjęcia wychodzą z takiej maszyny - przyznaje. - Na podstawie dokumentów przedstawianych przez szpitale wiemy, że pracują tam sprawne maszyny, które powinny robić zdjęcia dobrej jakości.

REKLAMA

Zdaniem specjalistów powinno się stworzyć system kontroli jakości opartej na zasadzie audytu zewnętrznego. Dotąd nie opracowano tzw. procedur wzorcowych. Pozwoliłyby one na porównanie badań. Prof. Stefańczyk próbuje opisać jak wygląda to teraz:- Serwowana pomidorowa może składać się z samej wody i nie ma dokumentu, który świadczyłby o tym, że to nie jest pomidorowa.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory