Ekonomiści wyjaśniają slajd 27 z prezentacji Morawieckiego. "Jeśli płaciłeś i składkowałeś uczciwie, to jesteś pokrzywdzony"

REKLAMA
Na razie mało jest w propozycji ministra rozwoju konkretów - stwierdzili goście Macieja Głogowskiego w Radiu TOK FM. - Ogromny bełkot. Niewiele z tego rozumiem - oceniła dr Małgorzata Bonikowska.
REKLAMA

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasW EKG w Radiu TOK FM goście Macieja Głogowskiego rozmawiali o planie reformy emerytalnej, jaką przedstawił minister rozwoju Mateusz Morawiecki.

REKLAMA

- Slajd numer 27 w prezentacji, którą upublicznił premier Morawiecki , to jest wstępne założenie koncepcji zmian w OFE - mówił Głogowski. II Filar - publiczny, czyli OFE, zostanie przekształcony w III Filar - dobrowolny prywatny filar kapitałowy.

Slajd 27 z prezentacji ministra MorawieckiegoSlajd 27 z prezentacji ministra Morawieckiego www.mr.gov.pl

Co zakłada plan? "Przekazanie z dniem 1 stycznia 2018 roku w trybie ustawy 75 proc. aktywów OFE na Indywidualne Konta Emerytalne wszystkich 16,5 mln uczestników OFE - średnio około 6,3 tys. zł na osobę". - Czyli solidarnościowy podział, o którym dzisiaj piszą Dominika Wielowieyska razem z Anną Popiołek w "Gazecie Wyborczej" - skomentował Głogowski.

- 75 proc. aktywów OFE, które sa akcjami, ma zostać przekazane na konto wszystkich - mówił. - Średnio wychodzi, że z tych 16,5 mln każdy na początek dostanie 6,3 tys. zł. To pokazuje tylko tyle, że jeśli płaciłeś i składkowałeś uczciwie, to jesteś pokrzywdzony, bo okazało się, ze się nie opłaca składkować uczciwie - podkreślał Głogowski. - Tych 6,3 tys. nie można sobie pobrać, wyjąć i z nimi odjechać, tylko to jest na zachętę - dodał.

REKLAMA

"Nie wiemy szczegółowo nic, gdybamy"

- To jest przekazanie nie pieniędzy, tylko zapisu co do własności akcji - wtórował mu Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Bank, profesor Akademii Leona Koźmińskiego. - Nie wiem, dlaczego średnio, ponieważ każdy składkujący do OFE składkował według swoich dochodów. To jest jakaś częściowa redystrybucja - ocenił.

Według Sławomira Sierakowskiego z "Krytyki Politycznej" to "przesada". - Myślę, że każdy trochę inną kwotę przekaże, ale tyle średnio wychodzi, jak to wszystko zbiorą do kupy i podzielą - mówił. - Nie wiemy szczegółowo nic, gdybamy - zauważyła dr Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych, partner ośrodka analitycznego THINK THANK.

- Czytamy to, co jest - przyznał Głogowski. - Uwaga Sławka jest być może logiczna, prezes zebrał więcej, to dostanie więcej, Głogowski zebrał mniej, to dostanie mniej - mówił. - Ja przyjmuję, że cała kwota może być podzielona równo po wszystkich, wszyscy zaczynamy od tego punktu - ciągnął gospodarz programu.

- To byłaby nacjonalizacja, gdyby to była wartość średnia - ocenił Kalicki. -Oznaczałoby to, że wywłaszczamy jednych, dajemy dotacje innym. 500 zł, minimalna płaca wzrosła - jest dużo efektów, które powodują, że są bardzo silne transfery między tymi, którzy mają formalnie w ekonomii wyższą efektywność, są wyżej opłacani, w stosunku do tych, którzy mają niższe płace i efektywność. To budzi poważne wątpliwości - stwierdził ekonomista.

REKLAMA

"Już jest ciekawie..."

"Przekształcenie OFE w fundusze inwestycyjne polskich akcji działające w oparciu o ustawę o funduszach inwestycyjnych" - to kolejny punkt zmian. -Już jest ciekawie, a zaczyna się robić jeszcze ciekawiej - komentował Głogowski. - Oprócz zmiany nazwy rozumiem, że tylko likwidujemy instytucję w postaci OFE i to jest ich koniec - mówił prezes Deutsche Bank. - Kto będzie tym zarządzał? Też muszą być ludzie, którzy dokonują operacji - stwierdził.

- Zmienimy nazwę, powiemy, że polskie akcje, co z tego, że będzie to samo - oceniał Głogowski. - Słowo "inwestycyjnych" pokazuje intencje, to ma dołożyć się do jakiegoś wielkiego planu inwestycyjnego Morawieckiego - przewidywał Sierakowski.

"Nie ma porządnej debaty"

Jeden z punktów założeń zmiany to także "rodzaj nowej umowy społecznej - IKE następcą OFE". - To jest którąś kolejna umowa społeczna, którą PiS zawiera tylko sam ze sobą - komentował Sierakowski. - Na jakiej podstawie zawiera z nami? My będziemy się umawiali teraz z PiS? Jak? Gdzie? - pytał publicysta.

- To jest wszystko dla mnie ogromny bełkot - oceniła Bonikowska. - Niewiele z tego rozumiem - zaznaczyła, dodając, że jej zdaniem "wewnątrz partii rządzącej nie ma spójnej koncepcji". - To są rzucone wyrywkowe hasła, nie ma porządnej debaty, która powinna odbyć się przedtem - powiedziała. - Żeby zawrzeć umowę społeczną, trzeba mieć do tego obie strony. Społeczeństwo - i to nie elity, tylko szerokie społeczeństwo - powinno wiedzieć, o co temu państwu chodzi, w jaką gramy grę - podkreśliła.

REKLAMA

- To jest takie gmeranie, manipulowanie przy środkach, które po pierwsze nie sa państwa, tylko nasze, po drugie myśmy na coś się raz umawiali, w związku z tym jest to nadużycie relacji państwa wobec obywateli i to bezpodstawne - mówiła Bonikowska. - Mnie to bardzo niepokoi. Ludzie coraz mniej z tego rozumieją i coraz mniej mają zaufania, to będzie ogólny wniosek każdego z nas - skwitowała politolog.

Cała prezentacja dostępna jest TUTAJ .

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory