"Kto stracił? Ofiary i papież Franciszek". Prof. Stempin zadaje cztery pytania po śmierci Józefa Wesołowskiego

REKLAMA
Prof. Arkadiusz Stepin zadaje cztery ważne pytania po śmierci b. abpa Józefa Wesołowskiego oskarżanego o molestowanie nieletnich.
REKLAMA

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas 1. Dlaczego Józef Wesołowski, skazany za czyny pedofilskie i wykluczony ze stanu kapłańskiego nie został pochowany jako osoba świecka, tylko duchowna w ramach katolickiego pogrzebu?

- Józef Wesołowski został pozbawiony przez papieża Franciszka stanowiska nuncjusza apostolskiego, a po wyroku Trybunału Apostolskiego przy Kongregacji Nauki Wiary (sądu pierwszej instancji) godności biskupiej i przeniesiony do stanu świeckiego, zgodnie z Kodeksem prawa kanonicznego 1395a § 2.

REKLAMA

Skoro jednak Józef Wesołowski odwołał się od wyroku, to Najwyższy Trybunał Apostolski przy Kongregacji Nauki Wiary w drugiej instancji osądził go kanonicznie raz jeszcze i utrzymał w mocy poprzedni wyrok. Natomiast go nie upublicznił, co ujawniono dopiero po śmierci Wesołowskiego. Upublicznienie wyroku w myśl kanonu 292 Kodeksu prawa kanonicznego skutkowałoby utratą praw i obowiązków wynikających ze statusu osoby duchownej. Taka osoba nie może ani nosić sutanny, odprawiać mszy, ani też udzielać sakramentów.

Jednocześnie nie zostaje automatycznie zwolniona z obowiązku celibatu - chyba że takie zwolnienie nastąpiłoby na drodze dodatkowej dyspensy papieskiej. Nienaruszone jednak zostaje prawo do pogrzebu katolickiego. Ponadto do przeprowadzenia uroczystości pogrzebowej Józefa Wesołowskiego zobligowany był Watykan, gdyż były arcybiskup pomimo utraty powyższych godności i urzędów nie stracił automatycznie obywatelstwa Państwa Watykańskiego.

Warto w tym momencie przypomnieć, że w 1998 roku w Watykanie wicekapral Cédric Tornay zastrzelił pułkownika Gwardii Szwajcarskiej, Aloisego Estermanna, i jego żonę, a na końcu według raportu Watykanu popełnił samobójstwo. Wszystkie trzy trumny z ciałami zostały wystawione w kaplicy gwardii szwajcarskiej w Watykanie. Modlił się przy nich papież Jan Paweł II, a msza żałobna za całą trójkę została odprawiona przez kardynała sekretarza stanu Angelo Sodano. Doczesne szczątki Tornay'a zostały w ramach pogrzebu katolickiego, z udziałem duchowieństwa i Gwardii Szwajcarskiej złożone w rodzinnej miejscowości w Saint-Maurice.

Józef Wesołowski w efekcie nieuprawomocnienia się wyroku miał prawo do pogrzebu katolickiego jako osoba duchowna. Czy jako (arcy)biskup? Jak zaznaczyła agencja ANSA został on pochowany "w stroju liturgicznym", przy czym wyszczególniono dwa jego elementy: sutannę i pierścień biskupi . Wynikałoby z tego, że odebrano Józefowi Wesołowskiemu inne przywileje biskupiego pochówku: ornat, fioletową piuskę, białą albę i zdobiącą jego trumnę mitrę, kielich i stułę.

REKLAMA

Katolicki portal Vatican Insider, prowadzony przez wybitnego watykanistę Andrea Tornielliego, wyraźnie zaznaczył, że podczas mszy żałobnej na trumnie nie widniała biskupia mitra. Również wystawienie trumny w podrzędnej kaplicy Gubernatoratu Watykańskiego i powierzenie ceremonii abp. Konradowi Krajewskiemu obniżyło splendor biskupich egzekwii w Watykanie.

Gdyby śmierć Wesołowskiego nie poprzedził skandal pedofilski i wyrok trybunału, ceremonii pogrzebowej przewodniczyłby papież, ta odbyłaby się w bazylice watykańskiej, a sam zmarły mógłby zostać pochowany w podziemiach kościoła Jana Pawła II w Krakowie. Wzniesiono tam sarkofagi polskich kardynałów pracujących w Watykanie, Andrzeja Marii Deskura i Stanisława Nagy'ego. Ceremonia pogrzebowa Wesołowskiego w Watykanie odbyła się więc w myśl wykładni prawnej, by nie za bardzo kłuć w oczy zgorszonych pedofilią biskupa katolików, wybrano hybrydową formę ceremonii pogrzebowej. Cichy pogrzeb w Polsce na wiejskim cmentarzu na Podhalu był natomiast wstydliwą ucieczką przed pręgierzem oburzonej opinii publicznej.

2. Czy antycypowano w Watykanie śmierć Wesołowskiego, który w ten sposób miał ubiec wydanie wyroku przez sąd cywilny?

Za takim hipotetycznym, ale nie fantasmagorycznym scenariuszem przemawiałaby przede wszystkim okoliczność zatajenia upublicznienia odrzucenia rekursu (odwołania) od wyroku Trybunału Apostolskiego o wydaleniu ze stanu duchownego. W ten sposób obcujący na co dzień administracyjnie z transcendencją hierarcha mógł spokojnie odejść do domu Pana, uspokojony gwarancją katolickiego pogrzebu. Z kolei przeciąganie ad Kalendas graecas rozpoczęcia procesu cywilnego, pierwotnie planowanego w grudniu 2014 roku, uwolniło go od kary więzienia. Trudno bowiem przypuszczać, że te same pedofilskie czyny, które skutkowały wyrokiem Trybunału Apostolskiego, przez sąd cywilny zostałyby potraktowane łagodniej.

Możliwe, że watykańscy sojusznicy Wesołowskiego, którzy go nie opuścili do końca, zdawali sobie sprawę ze złego stanu jego zdrowia i pewnie tym żarliwiej modlili się o jego śmierć. Co w końcu wymodlili, skoro jak napisał na Twitterze polski ksiądz w Watykanie, "Bóg sprawiedliwy i miłosierny wziął sprawę w swoje ręce".

REKLAMA

Prasa włoska twierdziła jednak, że Wesołowski w bardziej trywialny sposób niż modlitwą zamierzał przenieść się na drugi świat: Miał cierpieć na myśli samobójcze i mieszać leki z alkoholem, czym podwyższał sobie ciśnienie. Przyrządzającego sobie mikstury duchownego i jego depresję można nawet zrozumieć. Stanął bowiem Wesołowski nad egzystencjonalną przepaścią. Ze szczytów watykańskiej władzy runął w dół, choć jako 68-latek miał przed sobą (do 75. roku życia, wieku przejścia biskupów na emeryturę) perspektywy na dalszą karierę watykańską. A i potem mógł liczyć na dostatnią emeryturę i uznanie wśród klerykalnej śmietanki w Watykanie.

3. Kto "zyskał" na śmierci Wesołowskiego?

Tzw. lobby gejowskie w centrali Kościoła Katolickiego. Eteryczne, a jednocześnie realne. Jego istnienie za Spiżową Bramą było zdaniem większości watykanistów, oprócz skandalu związanego z Bankiem Watykańskim i walką frakcji w Kurii Rzymskiej, trzecim kluczowym powodem, jaki zmusił 86-letniego papieża Benedykta XVI do oddania steru Kościoła w młodsze ręce. Przecieki i konkluzje watykanistów nie pozostawiają wątpliwości, że w 300-stronicowym raporcie hiszpańskiego kardynała Juliana Herranza, jaki na krótko przed abdykacją trafił do papieża Benedykta XVI, jest mowa o homoseksualnej siatce, operującej na szczytach kościelnej centrali.

Istnienie lobby poświadczył papież Franciszek, a także ultrakonserwatywny naczelny egzorcysta Watykanu Gabriele Amorth. Watykańską siatkę pedofilska opisał z perspektywy insidera David Berger ("Der heilige Schein. Als schwuler Theologe in der katholischen Kirche" - Święta hipokryzja. Jako gejowski teolog w Kościele katolickim, Ullstein-Verlag, Dortmund 2010).

Pedofilski network w Watykanie został poświadczony również w zeznaniach księdza Patrizio Poggi. Ten skazany za seksualne molestowanie nieletnich i suspendowany ze stanu kapłańskiego, po pięciu latach opuścił więzienie, a po odrzuceniu prośby o przywrócenie do kapłaństwa, zeznał przed policją, że w niektórych budynkach kościelnych na północy Rzymu dziewięciu wysokim urzędnikom watykańskim dostarczano rumuńskich chłopców - ich wiek przeważnie 14 lat. Siatka posługiwała się samochodem z napisem "transport krwi", a całą akcją rekrutacyjną na ulicach Rzymu zarządzał były policjant, a sprawny sutener Giuseppe Buonviso. Nieletnim płacono od 150 do 500 euro. Watykan ustami kardynała wikariusza Rzymu Agostino Valliniego zdementował oskarżenia księdza Patrizio Poggi, który miałby się kierować zemstą. Jego zeznania potwierdziła jednak jedna z małoletnich rumuńskich ofiar.

REKLAMA

Uporczywym wątkiem, jaki pojawiał się przy Wesołowskim, były jego powiązania nie tylko z klubem gejowskim w Watykanie, ale, jak domniemywano, przynależność do międzynarodowego gangu pedofilskiego. Tu papieski nuncjusz byłby cennym źródłem informacji, w tym o kompanach w sutannach. Te informacje jednak zabrał ze sobą do grobu.

Śmierć Wesołowskiego jest na rękę watykańskim konserwatystom, których nie można automatycznie utożsamiać z klubem gejowskim w Watykanie. Choć ich cele są wspólne: przeczekanie nieszczęsnego papieża Franciszka i jego niebezpiecznych teologiczno-duszpasterskich pomysłów. Ostatni z nich, możliwość udzielania absolucji (rozgrzeszenia) przez szeregowych księży w konfesjonale za grzech aborcji. Zarówno konserwatystom, jak i klubowi gejowskiemu za spiżową Bramą zależy na zachowaniu watykańskiej centrali w stanie, w jakiej pozostawił ją papież Benedykt XVI i jak rozkwitła nieustannie w polorze bezkarnej władzy, w tym także na styku z polityką włoską, od czasów papieża Pawła VI (1963-1978).

4. Kto "stracił" na śmierci Wesołowskiego?

Moralnie - ofiary biskupa-pedofila. Trudno, by satysfakcjonowała je śmierć ich oprawcy, któremu nigdy nie starczyło odwagi, by publicznie przeprosić molestowanych przez siebie nieletnich. Zamyka to też sprawę finansowych dla nich odszkodowań.

W ramach "Realpolitik" wielkim przegranym jest papież Franciszek, który w obranym przez siebie kursie wobec pedofilów w sutannach wykazywał twardą rękę i aż trzykrotnie osobiście interweniował w sprawie b. nuncjusza. Pierwszy raz, tuż po ujawnieniu skandalu odebrał mu stanowisko swojego przedstawiciela na Dominikanie. Po raz drugi, gdy spotkał się z generalnym prokuratorem Dominikany, i po raz trzeci, gdy wsadził Józefa Wesołowskiego do aresztu domowego. Nim papież doczekał się przykładnego ukarania b. nuncjusza w ramach bezkompromisowej walki z pedofilią duchownych. Causa Wesołowski została zamieciona pod dywan. Stanowiła ona jedną z kluczowych aren zmagań papieża z konserwatywnymi oponentami jego wizji "ubogiego, miłosiernego Kościoła dla ubogich ludzi". Im przyświeca wizja Kościoła bogatego w splendor i wymachującego z ambony kaznodziejską pałką. Porażka papieża Franciszka na polu konfrontacji "causa Wesołowski" potwierdzałaby tezę włoskiego watykanisty Marco Politiego, który zawarł ją w tytule napisanej rok temu książki: "Samotny wśród wilków" (Papa Francesco tra i lupi).

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory