Jak informuje "Gazeta Wyborcza", w piątek sejmowa komisja odpowiedzialności konstytucyjnej głosować będzie w sprawie Zbigniewa Ziobry. O tym, kiedy cały Sejm będzie decydował o postawieniu byłego ministra przed Trybunałem Stanu, zdecyduje marszałek Radosław Sikorski.
Komisja chce postawić Ziobrze cztery zarzuty. Według "GW" dotyczą one tego, że "podejmował działania inspirowane bieżącym interesem politycznym przeciwko rzekomym członkom układu" oraz że na podstawie "wydanego niezgodnie z prawem" zarządzenia premiera Jarosława Kaczyńskiego Ziobro nadzorował m.in. ABW i MSWiA.
- Nie jestem tymi zarzutami specjalnie przekonana. Wydaje mi się, że nie na tym polegała istota działalności Zbigniewa Ziobry i tego, co dokonało się w czasach IV RP. Dla mnie rzecz polegała na tym, że zniszczono prokuraturę, ledwo budującą się niezależność prokuratury - komentowała w "Poranku Radia TOK FM" Janina Paradowska.
Zdaniem publicystki "Polityki" "do dziś mamy z tym kłopot". - Z ręcznym sterowaniem prokuraturą, ze śledztwami robionymi na potęgę, które po latach kończą się niczym - wyliczała.
Paradowska podkreśliła, że podwładni Ziobry "nie ponieśli odpowiedzialności, a niektórzy awansowali".
Do postawienia polityka przed TS potrzebne jest 276 głosów.