Duda porównuje wyrok na Kamińskiego do... kar za gwałty. Materska-Sosnowska: "To, co zrobił b. szef CBA, to był gwałt. Na demokracji"

- Ten werdykt prognozuje zmianę świadomości społecznej - tak wyrok na Mariusza Kamińskiego, b. szefa CBA, skomentowała w TOK FM dr Materska-Sosnowska z UW. Odniosła się też do słów Andrzeja Dudy, który ocenił wyrok jako "skandaliczny, bo za gwałt dostaje się trzy lata". Ekspertka w odpowiedzi stwierdziła, że to, co zrobił Kamiński, to właśnie gwałt - na demokracji i państwie prawa.

Mariusz Kamiński, były szef CBA, został skazany na 3 lata pozbawienia wolności za nadużycia, jakich dopuszczał się w latach pełnienia funkcji. Ten wyrok, wydany przez sędziego Łączewskiego, w rozmowie z Jackiem Żakowskim komentowały w Poranku TOK FM dr Anna Materska-Sosnowska z UW, Aleksandra Pawlicka z "Newsweeka" i Bianka Mikołajewska z "Gazety Wyborczej".

Według Żakowskiego to prawdziwy przełom, bo w Polsce dotychczas polityków nie wsadzało się za kraty. - Kara za błędy urzędników nie istniała - skomentował Żakowski. - To nie jest wyrok jednego, tylko trzech zawodowych sędziów, który został zasądzony jednomyślnie. Są to uznani sędziowie i moc tego wyroku jest bardzo duża - dodała z kolei dr Anna Materska-Sosnowska, politolożka z UW.

Ekspertka wyraziła nadzieję, że wyrok prognozuje zmianę świadomości społecznej. Dodała, że odkąd na jaw wyszła sprawa więzień CIA w Kiejkutach i konsekwencji z nimi związanymi, poruszony został też temat odpowiedzialności urzędników za decyzje i nadużycia, jakich się dopuścili. Materska-Sosnowska odwołała się również do wypowiedzi Andrzeja Dudy, który ocenił wyrok jako "skandaliczny, bo za gwałt dostaje się trzy lata". Ekspertka w odpowiedzi na ostry komentarz powiedziała, że to, co zrobił pan Kamiński, to gwałt na demokracji i państwie prawa. - Nie wiem, czy wyrok się utrzyma, bo należy do najostrzejszych wydanych w ostatnich latach - dodała.

Sędzia na medal

Na najwyższą pochwałę według Bianki Mikołajewskej zasługuje odwaga sędziów, którzy wyrok wydali. Podkreśliła, że za niepopularne decyzje różni sędziowie byli wielokrotnie atakowani. Za przykład podała sędzia Tuleję, który skazał lekarza wskazanego przez CBA, ale w orzeczeniu podkreślił, że działania Biura przypominają te prowadzone przez SB. Według dziennikarki za te słowa sędziego zaatakowali go politycy PiS-u, domagając się postępowania dyscyplinarnego, a na drzwiach jego domu ktoś wysprejował wulgarne groźby. Zdaniem Mikołajewskiej w wielu sprawach po kilku posiedzeniach wiadomo, jaki wyrok powinien zapaść, ale sędziowie się boją i przedłużają postępowanie, wydają miałkie wyroki. Dziennikarka podkreśla, że dzieje się tak szczególnie w sprawach, które angażują osoby publiczne.

Tradycja

Żakowski nadmienił, że trzeba pamiętać o polskiej tradycji "pryncypia ponad procedurami". Jego zdaniem jest to wielki problem. Polacy zbyt często wartości stawiają ponad zasadami demokratycznego państwa. Według Żakowskiego przykładów jest wiele, ale te najbardziej rzucające się w oczy to episkopat i ciągłe szantażowanie posłów, prof. Chazan i klauzula sumienia, i oczywiście Mariusz Kamiński i CBA.

Jak stwierdziła Aleksandra Pawlicka, właśnie to daje możliwość PiS-owi "odkręcenia kota ogonem", krzyczenia, że polityków walczących z korupcją zamyka się w więzieniach, i powiedzenia: "Kamiński dostał wyrok, Hofman dostał wyrok, władza zamyka usta opozycji".

Wyrok podzieli społeczeństwo

- Wyrok jest ciekawy, bo myślę, że odpowiada większości społeczeństwa, bo narodziło się poczucie, że urzędnik też musi wziąć odpowiedzialność za swoje błędy - mówił Żakowski. Zaznaczył jednak, że w tym samym czasie wyrok polaryzuje Polskę, bo podział między wyborcami PiS-u a resztą się pogłębi. Dodał, że jest to normalny wyrok w nienormalnym świecie.

Materska-Sosnowska podkreśliła, że wyrok ten zapowiada zmianę standardów wyroków. - Mamy szanse wyjść poza asekuranctwo - skwitowała.

Dodała również, że co prawda wczorajszy wyrok dotyczył Kamińskiego, ale Janusz Kaczmarek już zgłosił postulat, że trzeba sięgnąć dalej i postawić przed sądem ludzi, którzy Kamińskiemu na takie zachowanie pozwolili. - W tej sprawie nie wszystko zostało powiedziane, nie wszyscy zostali pociągnięci do odpowiedzialności - dodała Pawlicka. Jak zaznaczyła, przewlekłość spraw nie działa dobrze na korzyść ich sprawiedliwego rozwiązania. - Kiedy w końcu zapada wyrok, to nikt już nie pamięta ani o co tam chodziło, ani emocji z tym związanych - tłumaczyła.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.