Po trzech latach służby Całek odchodzi z policji. - Poświęcam się dla koleżanek i kolegów, którzy muszą kreować rzeczywistość i kreować sztuczne, niepotrzebne pseudowyniki - powiedział na konferencji prasowej. - Moje pokolenie jest głęboko przeświadczone, że potrzebne są bardzo duże zmiany systemowe w tej instytucji - dodał i podkreślił, że niebawem złoży raport na ręce komendanta stołecznego policji insp. Michała Domaradzkiego. - Jestem twarzą tego pęknięcia, tej rewolucji - zakończył.
Swoje motywacje Całek wyjaśnił również wczoraj w nagraniu, które trafiło do sieci: - Mamy zakaz pouczania, mamy tylko mandatować. Myślałem, że to ja jestem policjantem, to ja decyduję, bo jestem na miejscu i wiem, czy pana należy pouczyć, czy pani przeszła na migającym świetle, bo ma 93 lata, ledwo chodzi i przeżyła powstanie warszawskie - mówi w emocjonalnym nagraniu.
- Ja powstańcom warszawskim nie będę wypisywał mandatów, mam to po prostu gdzieś. Ci ludzie zasłużyli sobie na szacunek - podkreśla podoficer. Jak dodaje, taka osoba nie powinna dostać mandatu, jeżeli np. przechodzi na czerwonym świetle w nocy, gdy w okolicy nie ma żadnych samochodów.
Wywiad z policjantem przeprowadził Zbigniew Stonoga - przedsiębiorca, który zdobył w sieci ogromną popularność. Za cel postawił sobie tropienie niewłaściwego zachowania policji i nagłaśniania podobnych sytuacji m.in. poprzez portale społecznościowe i wydawaną przez siebie gazetę.
Według rzecznika prasowego komendanta głównego policji, inspektora Mariusza Sokołowskiego, Stonoga jest dobrze znany policji, wielokrotnie łamał prawo. - W tej chwili przeciwko niemu prowadzonych jest 29 spraw karnych, do tego dochodzą jeszcze sprawy o charakterze cywilnym - powiedział Sokołowski w rozmowie z nami kilka miesięcy temu . Dodał wówczas, że przedsiębiorca dostał też skierowanie na badania psychiatryczne.
Stonoga twierdzi, że wciąż zgłaszają się do niego ludzie z całej Polski z prośbą o nagłośnienie nadużyć ze strony policji. Tak samo miał postąpić Kamil Całek. Stonoga odnotował na Facebooku, że policjant zdecydował się odejść ze służby "na znak protestu po ostatnich skandalicznych wydarzeniach z udziałem policji m.in. w Legionowie, Oleśnicy i Sosnowcu".
Ostatnio przedsiębiorca zaangażował się w sprawę śmierci 19-letniego Rafała W. z Legionowa, który umarł podczas interwencji policji, dławiąc się zawiniątkiem z gramem marihuany. Stonoga twierdzi, że to funkcjonariusze zawinili śmierci chłopaka. Rodzice Rafała wielokrotnie stwierdzali przed kamerami, że ich syn zginął, bo policjanci chcieli odzyskać dowód rzeczowy, by podbić statystyki. Prokuratura wykluczyła już winę policjantów.
O rolę statystyk w ocenie pracy policji zapytaliśmy rzecznika prasowego KSP st. asp. Mariusza Mrozka. - Obecnie odchodzimy od oceny pracy policji ze względu na statystyki. Skupiamy się na tym, by wyznacznikiem było społeczne poczucie bezpieczeństwa - powiedział.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!