"Krym to niewielki obszar w porównaniu do całej Ukrainy. (...) Każde silne państwo, które ma silną armię, może próbować zająć inne państwo. Pytanie, co z tym potem zrobi, trzeba utrzymać ludność, zagwarantować wypłatę świadczeń" - tak Leszek Miller komentował w TVN24 konflikt ukraińsko-rosyjski.
Telewizyjny występ Leszka Millera zrobił duże wrażenie. Bo nieczęsto można usłyszeć z ust prominentnego polskiego polityka tego typu oceny.
- Nie wiem, co się stało temu politykowi, ale to coraz większy problem. W każdej z tez wypowiedzianych przez Millera jest jakieś ziarenko prawdy, ale jej istota jest zadziwiająco odbiegająca od rzeczywistości - komentował Jacek Żakowski w "Poranku Radia TOK FM".
Jeszcze ostrzej wypowiedzi przewodniczącego SLD podsumował Maciej Stasiński. Według dziennikarza "Gazety Wyborczej" były premier "mówi Putinem".
"Wypowiedź premiera Leszka Millera jest haniebna i nosi znamiona "piątej kolumny imperializmu rosyjskiego". Może ta fraza - jak z "Trybuny Ludu" - przemówi do byłego premiera, któremu uszczelka pod głowicą najwyraźniej puściła" - ocenił Stasiński.
Paradowska miażdży Millera: Panie premierze, ciężki wstyd i brak honoru!>>>