Ile traktory będą stały w Warszawie? "Wystarczy 7 mln zł i podpisanie porozumienia"

- Minister sprawę lekceważył. W najbardziej czarno-białych snach nie przewidywał, że rolnicy staną w całej Polsce. Jak jest inwazja traktorów na Warszawę, to już nie mówi, że Izdebski jest głupi - mówił w TOK FM lider rolniczego OPZZ. Sławomir Izdebski zapowiada, że protest w stolicy skończy się tylko wtedy, jeśli min. Marek Sawicki zgodzi się na postulaty protestujących.

O 14 w Ministerstwie Rolnictwa mają zacząć się rozmowy z rolnikami, którzy organizują protest w Warszawie. - Rolnicy z traktorami będą czekać na wyniki rozmów - mówił w "Poranku Radia TOK FM" lider rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski.

Były senator zapowiada, że protest może zakończyć tylko obietnica spełnienia przez min. Marka Sawickiego postulatów rolników. - Postulaty są proste. 7 mln zł dla rolników, którzy stracili swoje uprawy przez dziki. Do tego zwrot kwot mlecznych i podpisanie porozumienia w sprawie trzody chlewnej. Izdebski nie chce, by Sawicki wyjmował pieniądze z kieszeni. Wystarczy, że podpiszemy - pieniądze za dziki będą np. za 2-3 tygodnie, a kwoty mleczne będą uregulowane powiedzmy za dwa miesiące - stwierdził Izdebski.

Inwazja

Według lidera protestujących rolników, problemów można było uniknąć, gdyby minister reagował na problemy. - Ale minister sobie lekceważył, bo w najbardziej czarno-białych snach nie przewidywał, że rolnicy staną w całej Polsce. Jak jest inwazja traktorów na Warszawę, to już nie mówi, że Izdebski jest głupi, tylko obiecuje - wszystko można załatwić.

Szef rolniczego OPZZ zasugerował, że Marek Sawicki bagatelizował postulaty, bo może korzystać na kryzysie. - Zakład mięsny w Sokołowie Podlaskim, rodzinnym mieście Sawickiego, to w większości kapitał duński. Z naszych informacji wynika, że ten zakład najwięcej świń sprowadza z Danii. Jeśli w tym samym czasie minister nic nie robi, by można było sprzedawać polską wieprzowinę na inne rynki, żeby można było konkurować z Duńczykami, to można się czegoś domyślać. Nikogo nie oskarżam, ale mamy czarno na białym, że pewne działania nie są podejmowane. I bardzo nas to bulwersuje - powiedział Izdebski w TOK FM.

"Coś ma z głową"

Rolnicy mają dziś blokować ruch w Warszawie. Do stolicy przejeżdżają autokarami i traktorami. Pierwsze problemy na drogach dojazdowych do Warszawy mogą zacząć się przed południem. O 10 rusza kolumna ciągników z miejscowości Zdany koło Siedlec. Jeszcze wcześniej wyjeżdżają rolnicy z Białegostoku.

- Nie znam takiego parkingu, który pomieści te maszyny. Siłą rzeczy maszyny będą stały na drogach, blokowały jeden pas ruchu. Mamy uzgodnione z policją, że możemy jechać do momentu pojawienia się zakazu poruszania się maszyn rolniczych.

Sławomir Izdebski powtórzył, że jeśli postulaty protestujących nie zostaną spełnione, będą domagać się dymisji szefa resortu rolnictwa. - Rolnik bankrutuje, a on proponuje, żeby chlewnie budować. Za przeproszeniem, coś z jego głową jest nie tak. Może jeszcze zaproponuje, żeby obok tej chlewni rolnicy sobie szubienicę postawili. Rozumiem, że zaproponowałby np. pieniądze na dopłaty do eksportu wieprzowiny, żeby rolnicy otrzymywali godziwe ceny za mięso. Gwarantuję, że wtedy żaden rolnik nie będzie wyciągał ręki po jałmużnę.

Według władz Warszawy, protest rolników jest nielegalny. Bo dopiero we wtorek protestujący zgłosili organizację zgromadzenia publicznego. A zgodnie z obowiązującymi przepisami, organizator zgromadzenia musi to zrobić najpóźniej trzy dni wcześniej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.