Wczoraj do dziennikarzy omyłkowo trafiły medialne instrukcje dla polityków PiS . Dziś gościem Jacka Żakowskiego w Poranku Radia TOK FM był Witold Waszczykowski, poseł PiS. - Jaki dziś jest przekaz dnia? - zapytał prowadzący.
- Porannego jeszcze nie czytałem, zwykle przychodzi koło 10 - powiedział Waszczykowski. - Lenią się! - wtrącił Żakowski. - Nie. Trzeba przejrzeć poranne rozmowy od 7 do 9 i na tej podstawie się ustala. Wieczorny "przekaz" przychodzi o 22. Nie wziąłem Ipada, mógłbym panu przeczytać - mówił poseł.
- Pan nie pamięta!? - zdziwił się Żakowski. - Częściowo tak. Niektóre elementy współtworzę, w dużej partii musi być specjalizacja. Ja się specjalizuję w sprawach międzynarodowych i czasami dzwonią koledzy z biura prasowego, mówiąc "panie pośle, prosimy kilka zdań na temat tej czy innej sytuacji". To naturalne - przekonywał gość audycji.
A jaki jest obowiązujący przekaz PiS na temat wyborów samorządowych? Okazuje się, że niezmienny. - Leszek Miller wycofuje się rakiem z tezy o fałszowaniu wyborów. Teraz już mówi o wypaczeniu... - zauważył Żakowski. - My się nie wycofujemy - podkreślił Waszczykowski.
- Na każdym etapie: przygotowania, przeprowadzania wyborów, rozliczania głosów, jest masa wypaczeń - stwierdził poseł. Pytał, czy ABW i inne służby dysponowały informacją o fatalnie zorganizowanym przetargu informatycznym dla PKW. A jeśli, tak, co z tą wiedzą zrobiono. Wskazywał też, że do dziś nie ma pełnych, oficjalnych wyników wyborów na stronach internetowych komisji wyborczej.
Waszczykowski powtarzał też błędną tezę o ogromnym wzroście poparcia dla PSL, porównując wybory parlamentarne z samorządowymi. - PSL od lat była sondowana, jak również potwierdzana w wyborach na poziomie 5-7 proc. I nagle skacze do 20 proc. - mówił. - Nie w wyniku ambitnej działalności programowej czy inteligentnych przywódców, tylko w wyniku wypaczenia. Wyniki są niewiarygodne - wskazywał. Żakowski prostował, że w poprzednich wyborach rozbieżności między sondażami i wynikami wynosiły ok. 4 proc. Teraz to 6 proc. - przy większej liczbie głosów nieważnych, utrudniających badania.
Poseł nie ustępował i mówił, że zastosowanie broszur wyborczych (książeczek) doprowadziło do "ogromnego wzrostu głosów nieważnych". - O 2 proc. - wskazał Żakowski. - Przed wyborami liczna grupa analityków pokazywała to, nawet prezesowi Jaworskiemu. Wzruszył ramionami i stwierdził, żeby zajmował się tym świat nauki. To sygnał - kontynuował gość Poranka Radia TOK FM.
- Czy rozmawianie o tym, wskazywanie na błędy to odlot? To "odmęty szaleństwa"? - dramatycznie pytał Waszczykowski. - To absolutnie konieczne! - przyznał Żakowski. - Ale to różnica między wzięciem czegoś do ręki i połamaniem. Nie musi pan mówić o sfałszowaniu wyborów, żeby wywołać debatę, że można je zrobić lepiej - zaznaczył prowadzący.
Żakowski stwierdził, że kontestowanie wyborów to "stały punkt pisowskiej gry". - A gdybyście powiedzieli po prostu: zastanówmy się nad modyfikacjami? Niech pan pójdzie tropem Leszka Millera i powie, że nie chodzi o sfałszowanie, a o nieprawidłowości. Będziemy mieli czystą sytuację - zachęcał. - To semantyka - uciął Waszczykowski.