- Panowie Krzysztof Bosak i Robert Winnicki to nie są wariaci. To młodzi, cyniczni manipulatorzy , którzy próbują zrobić ruchawkę po prawej stronie sceny politycznej - tak zajęcie przez zwolenników radykalnej prawicy siedziby PKW ocenia Tomasz Wołek.
Protest prawicowców z Ruchu Narodowego i KNP to element powyborczych protestów, które zaczęły się już w poniedziałek, po niedzielnych wyborach. Długie oczekiwanie na oficjalne wyniki głosowania tylko podgrzało nastroje.
To, że protestują ci, którzy wybory przegrali - nie zaskakuje. Ale fakt, że najgłośniej o nieprawidłowościach mówi partia, która zwyciężyła (wg sondażowych wyników) jest niecodzienne. Prezes Prawa i Sprawiedliwości, tak jak szef przegranego SLD, chce powtórzenia wyborów. "W momencie, w którym byśmy zaakceptowali niewiarygodne wybory i niewiarygodny sposób liczenia głosów, zmienilibyśmy ustrój, przesunęlibyśmy się na Wschód" - mówił w czwartek Jarosław Kaczyński.
- Mamy do czynienia z polityczną zadymą, której inicjatorem jest Kaczyński. Pomysł prezesa PiS jest wymierzony w przyszłość - ocenił publicysta "Polityki" prof. Wiesław Władyka. Tomasz Wołek zachowanie PiS nazwał "treningiem, meczem sparingowym przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi".
Tomasz Lis zestawia dzisiejsze zarzuty stawiane przez PiS z zapowiedziami tej partii na temat monitorowania przebiegu wyborów. Bo już po ostatnich wyborach parlamentarnych - w 2011 r. - politycy największej partii opozycyjnej powtarzali, że doszło do wielu nieprawidłowości.
- Pan Kaczyński przez ponad rok mówił, że będą pilnować przebiegu wyborów. Że kilkadziesiąt tysięcy ludzi będzie pilnowało i znajdą każde uchybienie. I co? Niech więc nie mówi, że doszło do oszustw. Co robili państwa ludzie? Proszę o konkretne dowody masowych nadużyć - stwierdził redaktor naczelny "Newsweeka".
Dziennikarz nie ma wątpliwości, że PiS protestuje, bo "za chwilę się okaże, że to zwycięstwo wyborcze jest tyle warte co sondaż przedwyborczy". - Wybory są o tyle ważne, o ile dają władzę. A za chwilę okaże się, że PiS ma tyle władzy w lokalnej Polsce, ile miał przed wyborami.