Pomysł powtórzenia wyborów samorządowych, ze względu na awarie systemu internetowego PKW, nie podoba się komentatorom "Poranka Radia TOK FM". Powtórzenia głosowania chcą politycy z różnych stron sceny politycznej. Jako pierwsi zaczęli się tego domagać sojusznik PiS Jarosław Gowin i Przemysław Wipler z Kongresu Nowej Prawicy.
Jarosław Gowin chce powtórzenia wyborów samorządowych Źródło: Twitter - wpiisy J. Gowina
Także przedstawiciele lewicy coraz głośniej mówią o możliwości powtórzenia głosowania. - Głosów nieważnych do sejmików województw jest bardzo dużo. O wiele więcej niż na innych kartach. Z tego wynika, że coś szwankowało także w systemie informowania obywateli, jak mają głosować - mówiła w "Poranku Radia TOK FM" była europosłanka Joanna Senyszyn.
- Jeśli uważamy, że zawiniła Państwowa Komisja Wyborcza, to mam pytanie do zwolenników powtórzenia wyborów. Kto miałby przeprowadzić te wybory, skoro PKW nam się nie podoba? To bardzo poważny problem, bo musielibyśmy zbudować nową komisję. A na to potrzeba bardzo dużo czasu. To, że PKW długo liczy, nie jest podstawą do powtórzenia wyborów - komentował Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej".
Jedyna podstawą byłaby informacja o dużej skali fałszerstw. - A na razie mamy informacje o tym, że jak w innych wyborach dochodziło do niewielu tego typu przypadków - mówił w TOK FM Cezary Michalski.
Dlatego bardziej niż pomysł ponownego głosowania podoba się publicyście "Krytyki Politycznej" zapowiedź skontrolowania działalności PKW. - Trzeba coś zrobić z PKW, bo z wyborów na wybory działa coraz gorzej. Mam nadzieję, że zrobi to Najwyższa Izba Kontroli, a nie Przemysław Wipler na ulicy.
Niedzielne wybory już stały się znakomitą pożywką dla polityków. Według Michalskiego to szybko nie zniknie. - Możemy mieć do czynienia z sytuacją drugiego "zamachu smoleńskiego". Teraz możemy mieć koncepcję zamachu na wolność wyborów. Prawica ma świetny argument w postaci nieudolności Państwowej Komisji Wyborczej.
Dodatkowym paliwem do podgrzewania takiej teorii będzie zapewne podział władzy w sejmikach województw. Bo choć sondażowe wyniki wyborów dały zwycięstwo Prawu i Sprawiedliwości, to faktyczna władza nie trafi w ręce największej partii opozycyjnej.
- Przegrali z koalicją PO-PSL. PiS będzie rządzić tylko w jednym lub dwóch sejmikach - uważa publicysta "Krytyki Politycznej".
Jedyną szansą dla partii Jarosława Kaczyńskiego na rządzenie w większej liczbie sejmików byłyby koalicje. Tylko że PSL szybko po wyborach zapowiedziało, że współpracy z PiS nie będzie.
PiS wygrał ale przegrał. "Polityka to nie psikusy i żarty. Umawialiśmy się z PO przed laty na współpracę i staramy się być konsekwentni">>>