"Polskiej lewicy potrzebny jest ktoś na miarę Reagana. Polska znudziła się Leszkiem Millerem"

Wybory samorządowe to porażka SLD. Partii udało się zdobyć niespełna 9 proc. głosów w wyborach do sejmików. W wielu miastach reprezentacja Sojuszu w radach gmin znacznie się zmniejszy. - W Warszawie młody kandydat SLD na prezydenta zdobył 4,5 proc. Nawet Leszek Miller miałby 10 proc.! - komentował w TOK FM Jan Wróbel.

Cztery lata temu w wyborach samorządowych SLD zebrało ponad 15 proc. głosów. Sondażowe wyniki niedzielnych wyborów do sejmików wojewódzkich dają Sojuszowi zaledwie 8,8 proc. W największych miastach kandydaci SLD wypadli słabo. Tylko Tadeusz Ferenc w Rzeszowie bez problemów wygrał. Na przykład w Warszawie Sebastian Wierzbicki zebrał tylko ponad 4 proc. głosów (IV miejsce), w Szczecinie

Dawid Krystek - niespełna 6 proc. głosów (V miejsce), w Łodzi Tomasz Trela - 8,4 proc. (III miejsce).

Największa partia lewicy straci też prawdopodobnie sporo mandatów w radach gmin. W Warszawie SLD w ogóle może zabraknąć radzie miasta.

Polska lewica jak amerykańska prawica

- Wierzbicki zdobył w Warszawie 4,5 proc. głosów. Nawet Leszek Miller miałby 10 proc.! To jeden z polskich mitów, że trzeba starych dinozaurów zastąpić młodymi - komentował w TOK FM Jan Wróbel.

Według Rafała Wosia z "Dziennika Gazety Prawnej" obecną sytuację Sojuszu Lewicy Demokratycznej można porównać z tym, co działo się w latach 60. XX wieku z amerykańskimi Republikanami. - To były złote czasy Demokratów. Najpierw prezydentem był John F. Kennedy, potem Lyndon Johnson. Wydawało się, że Republikanie nigdy nie wygrają. Ale po 10 latach wydali z siebie Ronalda Reagana. Jeśli młodzi wytrwają w SLD, to w przyszłości mogą mieć mocne argumenty w ręku.

Tylko że to wejście do gry nie nastąpi szybko. Zdaniem Wosia może to nastąpić za ok. 10 lat. - Moim zdaniem wtedy dojdzie do przewartościowania na polskiej scenie politycznej. Wyjdziemy z impasu PO-PiS i okaże się, że na scenie politycznej jest miejsce dla lewicy - mówił w TOK FM.

Schodzą ze sceny...

- Musi się więc znaleźć jakiś lewicowy Ronald Reagan, ktoś, kto ma osobowość i coś innego, ciekawszego do powiedzenia. Leszek Miller jest osobowością, ale widać Polska się już nim znudziła - dodał Jan Wróbel.

Znacznie bardziej sceptyczna jest Eliza Olczyk z "Rzeczpospolitej". - Działacze SLD rozpierzchli się do PO. Zielonych, do ruchów miejskich. Myślę, że ta partia zeszła już ze sceny politycznej, choć nie do końca chce to przyjąć do wiadomości.

Według politologa dr Rafała Chwedoruka, Sojusz może mieć pretensje do siebie, bo w kampanii popełniono wiele błędów. To m.in. marnowanie czasu na dyskusje o wspólnych listach z Twoim Ruchem. - A sojuszu nie chcieli ani wyborcy, ani członkowie SLD. Największa partia lewicowa bagatelizowała też kluczowe dla wyborców tematy. Spoty partyjne zaczynały się od problemu in vitro, a to nie jest najważniejszy temat dla najważniejszych wyborców Sojuszu, ludzi około 50. roku życia - ocenił Chwedoruk.

Passent o wyborach samorządowych: Szkoda, że lewica kurczy się w oczach>>>

Więcej o:
Copyright © Agora SA