Kard. Burke: Homoseksualizm jest przeciw naturze. Nie uważam, by papież myślał inaczej

Czyny te są grzeszne i przeciwne naturze. Papież nigdy nie powiedział, że można w nich znaleźć elementy pozytywne. Nie można znaleźć pozytywnych elementów w złym czynie - powiedział kard. Burke, komentując spór o osoby homoseksualne w Kościele. Zaznaczył jednak, że nie chce uchodzić za głos sprzeciwu wobec papieża Franciszka.

Jego zdaniem podczas Synodu Biskupów nt. rodziny manipulowano informacją wychodzącą z sali obrad, zaś dyskusja nad gorącymi tematami, takimi jak komunia dla rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach i duszpasterstwo dla homoseksualistów wprowadziła "zamieszanie". - Od chwili, gdy kard. Kasper zaczął głosić swą opinię, część prasy tłumaczyła, że Kościół zamierza zmienić swą dyscyplinę. Wywołało to poważne kłopoty duszpasterskie - zaznaczył prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej.

Podkreślił, że "filarem Kościoła jest małżeństwo". - Jeśli nie nauczamy tej prawdy i nią nie żyjemy, jesteśmy zgubieni. Przestajemy być Kościołem - wskazał kard. Burke w wywiadzie dla hiszpańskiego tygodnika "Vida Nueva".

Łódź bez steru

Odnosząc się do słynnego zdania papieża Franciszka: "Jeśli ktoś jest gejem i szuka Boga i ma dobrą wolę, kim jestem, by go sądzić?", prefekt Trybunału podkreślił, że nie możemy osądzać osoby, natomiast powinniśmy osądzać jej czyny. - Nie uważam, by papież myślał inaczej. [Czyny te] są grzeszne i przeciwne naturze. Papież nigdy nie powiedział, że można w nich znaleźć elementy pozytywne. Nie można znaleźć pozytywnych elementów w złym czynie - stwierdził kardynał.

Zapewnił, że szanuje posługę Piotrową i nie chce sprawiać wrażenia, że jest "głosem przeciwko papieżowi". Pragnie być "nauczycielem wiary", mówiącym prawdę, "którą wielu dziś dostrzega". Cierpią oni "na chorobę morską, bo według nich łódź Kościoła straciła busolę". - Mamy niezmienną tradycję Kościoła, nauczanie, liturgię, moralność. Katechizm się nie zmienia - dodał purpurat.

Kościół - ruch kontrkulturowy

Przyznał, że "papież słusznie mówi o konieczności wyjścia na peryferie". - Nie możemy tam jednak chodzić "z pustymi rękami". Idziemy tam "ze słowem Bożym, z sakramentami, z cnotliwym życiem w Duchu Świętym". - Nie mówię, że papież to robi, ale istnieje ryzyko złego interpretowania spotkania z kulturą. Wiara nie może dostosowywać się do kultury, ale ma ją wzywać do nawrócenia. Jesteśmy ruchem kontrkulturowym, a nie ludowym - podkreślił szef sądu najwyższego Kościoła katolickiego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.