Daniel Passent na swoim blogu w portalu Polityka.pl pisze o dwóch Sikorskich - Radku i Radosławie. "Bezpośredni, bystry, bywały, szybki i błyskotliwy" Radek to postać snobująca się na angielskie obycie, ale "barwna i zadowolona ze swoich osiągnięć". Jednocześnie stanowisko marszałka Sejmu może być dla Radka "za mało absorbujące".
Radosław to jego starszy brat. "Nie żaden urzędas w fotelu ministra, ale człowiek, który pragnie odegrać poważną rolę i ma duże zasługi, jak np. Partnerstwo Wschodnie, czyli próba przesterowania uwagi Unii Europejskiej z Południa na Wschód" - pisze publicysta.
Passent zauważa, że pewność siebie i niefrasobliwość zgubiły Sikorskiego w rozmowie z dziennikarzem Politico. Sikorski, choć powiedział prawdę o poglądach Putina na Ukrainę, to "rozhulał się, nie zadbał o szczegóły, pomylił (wymyślił?) okoliczności".
Publicysta wskazuje poszkodowanych przez incydent z marszałkiem Sejmu. Przede wszystkim sam Sikorski, którego "pozycja i wizerunek uległy osłabieniu". Ocenia jednak, że Platforma nie poświęci go i nie zgodzi się na odwołanie Sikorskiego ze stanowiska.
Kolejnym poszkodowanym ma być Donald Tusk, którego Sikorski "wmanewrował w jakieś niedoszłe spotkanie z Putinem i bierność w obliczu prowokacyjnej propozycji rozbioru sąsiedniego państwa".
"Poszkodowana jest premier Ewa Kopacz, której wysiłki na rzecz odzyskania zaufania Polaków napotykają na przeszkody we własnym obozie, najpierw 'frajerzy', potem marszałek" - czytamy. Straciła też Platforma, w przypadku której "każde potknięcie jej wiceprzewodniczącego może ją kosztować przegrane wybory za miesiąc".
Beneficjentami wpadki marszałka są natomiast: Rosja, której na rękę jest każde potknięcie strony polskiej, i PiS, który "od dawna twierdzi, że 'ten pan powinien zniknąć z życia publicznego'".