Janusz Zemke chwali Elżbietę Bieńkowską za przesłuchanie w PE. Dramatyczne komentarze polityków PiS, którzy deprecjonowali kompetencje polskiej komisarz, europoseł SLD skwitował śmiechem.
- Niezależnie od tego, do jakich klubów należymy w Parlamencie Europejskim, powinno nam zależeć, by o przedstawicielu Polski dobrze tu mówiono, żeby bez problemów został komisarzem. Silnie namawiam, by polskie spory i namiętności zostawiali na granicy polskiej.
Zemke brał udział w ubiegłotygodniowym przesłuchaniu Elżbiety Bieńkowskiej. - W mojej ocenie wypadła na czwórkę w skali od 1 do 5. Miała dobre wprowadzenie, mówiła, jak chce pomóc małym i średnim przedsiębiorstwom. Pani wicepremier miała dwa problemy, po pierwsze, była ogromnie stremowana. A po drugie, nie do końca potrafiła przestrzegać ram czasowych. Ale istotniejszych problemów się nie doszukuję - ocenił gość "Poranka Radia TOK FM".
Jak dodał, Bieńkowska nie ukrywała, że przesłuchanie to dla niej wyjątkowo stresująca sytuacja. - Przed rozpoczęciem przesłuchania podszedłem do pani wicepremier, żeby powiedzieć, że trzymam za nią kciuki. Powiedziała mi wtedy, że to dla niej trudny moment, bo ona lubi mówić pragmatycznie i konkretnie. A w PE rozmowa toczy się na nieco wyższym poziomie ogólności.
Nie najwyższe oceny wystawili polskiej komisarz nie tylko politycy opozycji. Grupa analityków, wśród których są dziennikarze, blogerzy i politolodzy, uznała uznała, że Elżbiecie Bieńkowskiej można przyznać zaledwie 5 na 10 punktów.