- Czym się różnią schetynowcy od spółdzielców? Coś ich dzieli? - zastanawiał się w Poranku Radia TOK FM Jan Wróbel. - Na pewno rywalizacja - przyznała Małgorzata Kidawa-Błońska, sekretarz stanu w kancelarii premiera, była rzecznik rządu.
Zdaniem Kidawy-Błońskiej nie należy jednak "demonizować" partyjnych frakcji w PO. - To nie są tak wielkie grupy, by mogły zmienić funkcjonowanie PO. Ich głosu na pewno trzeba słuchać, ale bez przesady - stwierdziła.
Wróbel stwierdził, że mimo usilnych starań nie jest w stanie dopatrzyć się programowych różnic między stronnictwami Grzegorza Schetyny i Cezarego Grabarczyka. - O co im chodzi? O władzę? - zastanawiał się. - Tylko i wyłącznie - nieoczekiwanie przyznała Kidawa-Błońska.
- Grabarczyk zapewnia, że nie istnieje coś takiego jak spółdzielnia - zauważył Wróbel. - I prawie mówi prawdę - uśmiechnęła się Kidawa-Błońska.
Polityk przekonywała, że różnorodność może być siłą Platformy. Dzięki temu, jej zdaniem, po odejściu dotychczasowego lidera partia ma szansę dalej funkcjonować, a nie odejdzie w niebyt, co było jak dotąd regułą w polskiej polityce. - Mam nadzieję, że PO właśnie przez to, że są w niej ludzie z różnym apetytem na władzę, zda egzamin i będzie już okrzepłą partią w okrzepłej demokracji - mówiła.