Ewa Kopacz ma bardzo mało czasu, by przekonać do siebie Polaków. I nie chodzi tylko o to, że do wyborów parlamentarnych zostało niewiele ponad rok. Zdaniem Jana Wróbla w przypadku nowej pani premier nie sprawdzi się, skuteczna przez lata rządów Donalda Tuska, "polityka ciepłej wody w kranie". - Jeśli przez 100 dni nic się nie będzie działo, to zacznie się upadek rządu Platformy Obywatelskiej. Jeśli to będzie 100 dni mądrego bezruchu z deklaracjami w stylu "jestem kobietą", to ludziom szybko się to przeje - mówił gospodarz "Poranka Radia TOK FM".
Jak przekonuje publicysta, ludzie nie zniosą z Ewą Kopacz tego, co przez długie lata znosili pod rządami Donalda Tuska.
O sto dni spokoju dla nowego rządu apelował w piątek prezydent. Bronisław Komorowski chciałby, żeby gabinet Ewy Kopacz mógł "skorzystać z tego, co jest elementem przyzwoitości w polityce i elementem dobrego zwyczaju w systemie demokratycznym".
Apelu prezydenta nie posłuchali górnicy. Zapowiedzieli na 1 października protest w Warszawie. W tym samym dniu Ewa Kopacz wygłosi w Sejmie exposé. - To, w jaki sposób zareaguje Ewa Kopacz, będzie testem. Nie ma czasu, żeby ten rząd dostał od kogokolwiek czas na spokojną pracę. Będzie przecież samorządowa kampania wyborcza, obietnice - uważa Renata Kim z "Newsweeka".
Na zdecydowaną postawę pani premier wobec górniczego protestu liczy prof. Leszek Balcerowicz. - Chodzi o to, żeby nie ulegać agresywnym grupom zawodowym. Mamy, jak sądzę, dużą nieufność wobec przywilejów związków zawodowych. Dlatego obrona polskiej gospodarki przed taką agresją, kiedy w górnictwie narastają straty, będzie dobra dla gospodarki i dla wizerunku - ocenił w "Poranku Radia TOK FM" były trzykrotny wicepremier i minister finansów.