Dwa dni temu "Rzeczpospolita" poinformowała, że Jacek Kurski został wyrzucony z SP. Powodem miały być "drogowe ekscesy" byłego europosła, które szkodziły wizerunkowi partii.
Tego tłumaczenia nie przyjął sam Kurski. W rozmowach z mediami zaznaczał, że jego zdaniem wyrzucenie go to zemsta m.in. za to, że pojawił się na kongresie PiS. Poza tym polityk nie szczędził złośliwości pod adresem szefa partii - Zbigniewa Ziobry. Stwierdził, że Ziobro okazał się "leszczem, jeśli nie leszczykiem, który pozbawiony jest wizji, pomysłu, wyposażony w charyzmę trzęsącej się galarety. I na dodatek co chwilę trzeba mu zmieniać pieluchę".
Później Kurski napisał jeszcze na Twitterze: "Oddam za darmo paletę pampersów. Zmieniałem je przez ostatnie 3 lata co 2 dni dorosłemu, ale de facto są dla dzieci. Termin ważności ok.". Nie wyjaśnił, o kogo dokładnie mu chodzi, jednak trudno nie upatrywać w tym ataku na SP. Czytaj więcej >>
Słowa Kurskiego ostro skomentowali politycy Solidarnej Polski. - Pomyślałem, że Jackowi znowu coś się pomyliło - opisywał w rozmowie z TVN24 swoją reakcję na wpis Kurskiego Patryk Jaki.
- Kiedy mówił o sikaniu, to miał zapewne na myśli swoje nogawki, kiedy zobaczył własny wynik wyborczy w Warszawie. A drugi raz musiał zmieniać własne spodnie, kiedy zauważył, ile miał billboardów w stolicy, w kraju. I okazało się, że tych billboardów było więcej niż jego wyborców - stwierdził. Więcej na stronie TVN24 >>
Ostro wypowiedział się też sam Ziobro. Wczoraj w "Faktach po Faktach" tłumaczył decyzję o wyrzuceniu Kurskiego z SP. Zaznaczał, że powodem były wybryki byłego europosła na drodze. - Mieliśmy z tego powodu mnóstwo problemów, dziesiątki artykułów w tabloidach na pierwszych stronach gazet, przykład buty władzy, człowieka, który chowa się za immunitetem. Taki wizerunek był kreowany i to jeszcze w środku kampanii, jednej, drugiej, trzeciej... Rozmowy, prośby, groźby, a nawet sankcje, bo stosowaliśmy wobec Jacka takie wewnętrzne sankcje, nic nie dały - mówił szef SP.
I dodał: - Uznaliśmy, ze nie możemy dalej brać za to odpowiedzialności, bo polityka to jest też zbiorowa odpowiedzialność. Ale jest jakaś granica ponoszenia zbiorowej odpowiedzialności za działania nieobliczalne, szalone jednego z ludzi. Na pewno też mającego swoje talenty, inteligentnego, błyskotliwego człowieka, który jednocześnie ma straszne wady. I te wady niestety sprawiają, że nie możemy być razem.
Ziobro zaznaczył, że życzy Kurskiemu jak najlepiej. Ale nie w jego partii: - My nie jesteśmy w stanie dalej brać na klatę tego wszystkiego, co on wyrabia - spuentował.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS